Europa nie opuści Ukrainy

Przeszło 30 krajów świata jest gotowych przyczynić się do gwarancji bezpieczeństwa, które uniemożliwią Rosji dalsze podboje ukraińskich ziem. We wtorek szefowie ich sztabów generalnych i ministrowie obrony spotkali się w Paryżu.

Publikacja: 12.03.2025 04:38

Spotkanie szefów sztabów armii Unii Europejskiej i NATO w Paryżu

Spotkanie szefów sztabów armii Unii Europejskiej i NATO w Paryżu

Foto: Reuters/Sarah Meyssonnier/Pool

Czyżby Viktor Orbán znów strzelił sobie w stopę? Autorytarny, prorosyjski premier Węgier już czwarty rok blokuje, jak może, inicjatywy Unii Europejskiej na rzecz Kijowa. Aby uniknąć powtórki tego scenariusza, Francja i Wielka Brytania postawiły w ten wtorek na zupełnie inną formułę współpracy: „koalicję chętnych”. To zaś pozwoliło na wsparcie Ukraińców na zupełnie inną skalę, niż gdyby chodziło tylko o UE. Do francuskiej stolicy zjechali więc nie tylko niemal wszyscy europejscy sojusznicy z NATO, ale także kluczowe kraje Commonwealthu, jak Kanada i Australia. Widziano także wysłanników Japonii i Korei Południowej.

Najważniejszy wydaje się też udział Turcji, kraju, który zdawał się do tej pory balansować między Rosją i Ukrainą. Jak ujawnił „Financial Times”, sekretarz generalny sojuszu atlantyckiego w ostatnim czasie starał się przekonać europejskich przywódców do nawiązania bliższych relacji z tureckim prezydentem Recipem Erdoganem. Spotkanie w Paryżu, być może, okazało się tego owocem. To jest w każdym razie największa jak dotąd mobilizacja wokół zainicjowanego kilka tygodni temu przez prezydenta Emmanuela Macrona planu udzielenia gwarancji bezpieczeństwa Ukrainie.

Nawet Australia zapowiedziała, że jest gotowa wziąć udział w misji pokojowej w Ukrainie

Na czym mogłaby ona polegać? Otwierając spotkanie, francuski minister obrony Sébastien Lecornu podkreślił, że pierwszą gwarancją przetrwania suwerennej Ukrainy musi być jej własna armia. To blisko milion zaprawionych w bojach żołnierzy, z którymi rzekomo silna Rosja już czwarty rok nie może sobie dać rady. Stąd, podkreśla Lecornu, „koalicja chętnych” nie zgodzi się na demilitaryzację ukraińskiego państwa, jak tego chce Putin. Więcej, nawet po zawarciu ewentualnego pokoju do Ukrainy będzie nadal płynął potok zachodniej broni i amunicji. 

Czytaj więcej

Szczyt Xi-Trump może zniweczyć plany Putina

W opublikowanym we wtorek edytorialu szef gabinetu prezydenta Wołdymyra Zełeńskiego Andrij Jermak zaapelował do zjednoczonej Europy o utrzymanie sankcji nałożonych na Rosję i nieprzekazywanie Moskwie około 300 mld dol. rosyjskich rezerw walutowych zamrożonych na Zachodzie. Wspólnota, która jak na razie nie została dopuszczona przez Trumpa do rokowań w sprawie pokoju w Ukrainie – choć Europejczycy przekazali od lutego 2022 roku władzom w Kijowie większe wsparcie niż Amerykanie – w ten sposób otwiera więc coś na kształt równoległych rokowań z Ukraińcami.

Kluczem europejskiej oferty pozostaje jednak misja rozjemcza, jaką Francja i Wielka Brytania są gotowe rozwinąć w Ukrainie w razie zawarcia pokoju. Liczba krajów, które byłyby gotowe w niej uczestniczyć, wzrosła do około 20. Jest wśród nich Polska, ale nasz kraj wciąż wyklucza posłanie za wschodnią granicę żołnierzy. Zapowiada natomiast zapewnienie wsparcia logistycznego operacji. Nowością jest deklaracja Australii gotowości do wysłania wojsk. Także Hiszpania zasygnalizowała, że weźmie udział w operacji, choć nie wiadomo, czy i ona pośle żołnierzy. Wśród krajów, które wydają się na to zdecydowane, jest poza Francją i Wielką Brytanią Holandia i Dania. O dalszych szczegółach ma być mowa w trakcie zwołanego w nachodzący weekend przez premiera Keira Starmera wirtualnego szczytu przywódców „koalicji chętnych”.

Czytaj więcej

Nadzwyczajny szczyt Unii Europejskiej. Tusk zapowiada nowy wyścig zbrojeń

Dla Wielkiej Brytanii i Danii warunkiem wysłania żołnierzy do Ukrainy są jednak gwarancje amerykańskie

Ukraińcy uważają, że wiarygodna europejska misja rozjemcza musi liczyć przynajmniej 150 tys. europejskich żołnierzy. Naprzeciw będzie przecież miała około 600 tys. rosyjskich wojsk rozlokowanych wzdłuż liczącej około 1200 km linii frontu. Jednak nie o tym rozmawiano w Paryżu. Tu na razie zakłada się siłę 30 tys. ludzi, co z uwagi na rotację oraz budowę zaplecza logistycznego tak naprawdę oznacza mobilizację około 120 tys. żołnierzy. Ich zadaniem było zresztą nie pilnowanie linii frontu, a jedynie zabezpieczenie głównych miast i ośrodków Ukrainy. 

Główną słabością francusko-brytyjskiego planu pozostaje jednak to, że zarówno Starmer, jak i premier Danii Mette Frederiksen jako warunek uruchomienia misji stawiają „zabezpieczenie” (backup) jej przez Stany Zjednoczone. Chodzi o zapewnienie nie tylko danych wywiadowczych i transportu, ale przede wszystkim gwarancji, że w razie uderzenia na europejskie formacje przez Rosję Ameryka będzie interweniować. Na razie nic nie świadczy jednak o tym, by administracja Donalda Trumpa zgodziła się na coś podobnego. 

Mimo wszystko oferta eurpejska wydaje się na tyle wiarygodna, że jest kluczowym elementem kalkulacji Wołodymyra Zełenskiego. Gra na czas ukraińskich negocjatorów ma stworzyć warunki, aby „koalicja chętnych” Macrona i Starmera była w pełni gotowa do działania. 

– Mamy tylko jeden strzał. Nie możemy zawieść. Nadchodzące tygodnie zdecydują, jak będzie wyglądał świat przez następne dekady – powiedział w Paryżu minister obrony Holandii Ruben Brekelmans. Oddał w ten sposób nastrój determinacji większości uczestników spotkania. 

Czyżby Viktor Orbán znów strzelił sobie w stopę? Autorytarny, prorosyjski premier Węgier już czwarty rok blokuje, jak może, inicjatywy Unii Europejskiej na rzecz Kijowa. Aby uniknąć powtórki tego scenariusza, Francja i Wielka Brytania postawiły w ten wtorek na zupełnie inną formułę współpracy: „koalicję chętnych”. To zaś pozwoliło na wsparcie Ukraińców na zupełnie inną skalę, niż gdyby chodziło tylko o UE. Do francuskiej stolicy zjechali więc nie tylko niemal wszyscy europejscy sojusznicy z NATO, ale także kluczowe kraje Commonwealthu, jak Kanada i Australia. Widziano także wysłanników Japonii i Korei Południowej.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Ławrow komentuje ukraińsko-amerykańskie ustalenia w Dżuddzie. Jak zachowa się Rosja?
Konflikty zbrojne
Jak z kosmosu wpływać na wojnę? „Dostarczamy ogromne ilości danych wywiadowczych”
Konflikty zbrojne
Andrzej Łomanowski: Nalot ukraińskich dronów na Moskwę to sygnał dla USA
Konflikty zbrojne
„Najniebezpieczniejsze miejsce na Ziemi”. Czym jest przesmyk suwalski?
Materiał Promocyjny
O przyszłości klimatu z ekspertami i biznesem. Przed nami Forum Ekologiczne
Konflikty zbrojne
Sławomir Sierakowski i Timothy Snyder zbierają na karetkę wojskową dla Ukrainy