Czytaj więcej
24 lutego 2022 roku Rosja rozpoczęła pełnowymiarową inwazję na Ukrainę.
„Na wschodnie krańce Wołczańska przyjechały polskie (wozy bojowe) Rosomak i od razu trafiły na celownik naszych (dronów uderzeniowych) Lancet. Ale niezbyt udanie” – jeden z rosyjskich imperialnych blogerów poinformował o tym, że żołnierze spudłowali.
W drugim miejscu rosyjskiego natarcia – wprost na północ od Charkowa – atakujący utknęli jeszcze w piątek, na przedpolu niewielkiej miejscowości Łypcy. Ukraiński ekspert i pułkownik rezerwy Konstantyn Maszowec uważa, że nacierającym zabrakło rezerw.
Czy Rosjanie chcą zdobyć Charków
Byłoby to dziwne, bowiem Rosjanie zgromadzili na zapleczu swego ataku (w tym wokół Biełgorodu) do 30 tys. żołnierzy i większość z nich nie brała udziału w walkach. W tej sytuacji amerykański Institute for the Study of War zaczął podejrzewać, że obecna przerwa w ataku oznacza tylko koniec pierwszej jego fazy. A druga zacznie się po zdobyciu Wołczańska, tyle że miasto nadal pozostaje wolne.
Prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział już, że Rosjanie przesunęli się w ciągu tygodnia o około 10 kilometrów w głąb Ukrainy, ale obecnie sytuacja froncie na północ od Charkowa została ustabilizowana. Jeszcze znajdując się w Pekinie, Władimir Putin zaś zapewnił, że jego wojska wcale nie chcą zdobywać Charkowa, a jedynie utworzyć „strefę buforową” wzdłuż granicy.