Na razie to tylko element walki propagandowej. Minister obrony Rosji Siergiej Szojgu oskarżył Ukrainę, że chce użyć brudnych bomb. Kijów planuje według niego przeprowadzenie takiego ataku, aby następnie zrzucić winę na siły rosyjskie i zdyskredytować rosyjskie przywództwo. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski i liczne zachodnie rządy stanowczo odrzucili to oskarżenie. Zełenski dał do zrozumienia, że z punktu widzenia Kijowa jest dokładnie odwrotnie. Szef ukraińskiego państwa uważa, że najwyraźniej Moskwa sama ma takie plany.
Brudna bomba to broń konwencjonalna „wzbogacona” o materiał radioaktywny, stosowany przy zachowaniu ścisłej kontroli w radioterapii, konserwacji żywności lub testowaniu materiałów w przemyśle.
Czytaj więcej
Kreml określił kwestionowanie przez Waszyngton doniesień o rzekomych przygotowaniach Ukrainy do użycia "brudnej bomby" na terytorium tego kraju i oskarżenia o to Rosji mianem "niedopuszczalnego" i "frywolnego" podejścia do problemu.
Brudne bomby to nie bomby atomowe
– To nie jest bomba atomowa – mówi DW Wolfgang Richter, emerytowany pułkownik niemieckich sił zbrojnych i członek grupy badawczej do spraw polityki bezpieczeństwa niemieckiego think tanku Fundacja Nauki i Polityki (Stiftung Wissenschaft und Politik, SWP).