Obrońcy Mariupola 11 kwietnia poinformowali, że oblegający miasto od 2 marca Rosjanie użyli "toksycznej substancji nieznanego pochodzenia". Gdyby doniesienia te potwierdziły się, byłby to pierwszy przypadek użycia przez Rosję broni chemicznej w czasie trwającej od 24 lutego wojny na Ukrainie.
Czytaj więcej
W swoim najnowszym wystąpieniu prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski przekonywał, że "niestety Ukraina wciąż nie dostaje od swoich partnerów tyle broni, aby zakończyć wojnę szybciej".
Ned Price w rozmowie z CNN przypominał, że przed domniemanym atakiem "USA wchodziły w posiadanie wiarygodnych informacji, że Rosjanie mogą przygotowywać się do użycia środków, chemicznych środków, potencjalnie gazu łzawiącego pomieszanego z innymi środkami, w ramach działań zmierzających do osłabienia i obniżenia zdolności bojowych ukraińskiej armii i cywilów, którzy są okopani w Mariupolu, że mogą użyć tych środków, aby osłabić ich obronę".
Zełenski apelował, aby doniesienia o ewentualnym ataku z użyciem broni chemicznej w Mariupolu potraktować poważnie
- Przekazaliśmy te informacje naszym ukraińskim partnerom. Zamierzamy być z nimi w bezpośrednim kontakcie i spróbujemy ustalić co dokładnie rozpylono i tak szybko, jak szybko uzyskamy wiarygodne informacje, będziemy w lepszej pozycji by powiedzieć czym to było albo do czego mogło dojść - dodał Price.