Jak wyglądają rozmowy z Rosjanami? Jakie warunki stawia Kreml, a czego po tych rokowaniach oczekuje Ukraina? Jest nadzieja chociażby na zawieszenie broni?
To bardzo delikatna sprawa. Mamy swoje warunki, które bardzo zdecydowanie chronią interesy Ukrainy jako wolnego państwa. Rosjanie mają swoje warunki, ale nie do końca rozumieją sytuację. Rozmawiamy. Oczywiście nadzieja jest. Gdyby nie było nadziei, nie byłoby sensu jechać na rozmowy. Dużo zależy od tego, czy państwo agresor uświadamia sobie, jaka jest rzeczywista sytuacja, i czy zdaje sobie sprawę z toczących się walk. Rosyjska strona łudzi się, że może coś osiągnąć przemocą, dlatego proces negocjacyjny z jej strony jest spowolniony. Im bardziej realistycznie będą patrzeć na świat, tym konstruktywniejsze będą negocjacje. Z drugiej strony, jeśli tylko zostanie zamknięta przestrzeń powietrzna i z ukraińskiego nieba znikną rosyjskie rakiety manewrujące oraz lotnictwo, sytuacja się zmieni.
Ale NATO nie zamyka przestrzeni powietrznej Ukrainy, bo obawia się wojny z Rosją. Co pan o tym myśli?
Myślę, że to hańba i okazanie słabości. To rujnuje wizerunek NATO jako instytucji bezpieczeństwa. Co konkretnie Rosja może przeciwstawić NATO? Ukraińskie siły przez 11 dni zestrzeliły 50 rosyjskich obiektów latających. Codziennie zestrzeliwujemy kilka myśliwców, przechwytujemy też część rakiet. Po prostu nie mamy systemów, które zamknęłyby nasze niebo. Takie systemy posiada NATO. Rosja nie ma czym odpowiedzieć sojuszowi, więc w Moskwie grożą, ale to blef. Ale sojusz z jakiegoś powodu nabiera się na ten blef. To jedna z najgorszych kart w historii NATO.
Czytaj więcej
Kreml deklaruje, że zakończy wojnę, ale pod warunkiem kapitulacji Kijowa. Ukraińcy się nie poddają.