Wszystko dzieje się bardzo subtelnie, w białych rękawiczkach. Ale być może jesteśmy świadkami fundamentalnej zmiany w polityce zagranicznej naszego kraju. Do tej pory jej podstawą była wiara, że Ameryka nie opuści wolnego świata, a więc także walczącej z brutalną dyktaturą Putina Ukrainy.
Ale teraz ta pewność staje pod znakiem zapytania. W wywiadzie dla słynnego amerykańskiego publicysty Fareeda Zakarii szef polskiej dyplomacji unika co prawda otwartej konfrontacji z ekipą Trumpa. Ale wyraźnie się od niej dystansuje, momentami nie stroniąc od ironii pod adresem Waszyngtonu.
Czytaj więcej
Prezydent Francji będzie w poniedziałek przekonywał Donalda Trumpa, aby nie poszedł na ustępstwa wobec Kremla. Być może to ostatnia szansa.
Na czym polega strategia Ameryki? – pyta Zakaria, odnosząc się do zarzutów Trumpa o to, że to Zełenski zaczął wojnę i tak w ogóle jest dyktatorem. – Każda nowa administracja dopiero się uczy. Dobrze, że konsultuje się z sojusznikami – odpowiada Sikorski, de facto podpisując się pod stwierdzeniem Zełenskiego, że Trump dał się omamić przez rosyjską propagandę.
Gwarancje bezpieczeństwa Ameryki okazały się w przeszłości bezwartościowe. Czemu teraz Ukraina ma w nie uwierzyć?
Amerykańskie gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy? Przecież Ukraina ma je od memorandum budapeszteńskiego z 1994 roku – mówi szef MSZ. Chodzi o porozumienie, w ramach którego Ukraina oddała trzeci największy arsenał jądrowy. Tyle że podpis amerykańskiego prezydenta okazał się bezwartościowy: gdy Kijów stracił w 2014 roku Krym, Waszyngton nie zareagował. Sikorski daje więc znać, że oparcie bezpieczeństwa Ukrainy na obietnicach Trumpa nie jest najlepszym rozwiązaniem.