Warzecha: antyalkoholowy populizm w emocjokracji

Populizm coraz częściej ma twarz moralizatora zatroskanego o los głupiutkich obywateli, którzy bez zakazów i nakazów całkiem się pogubią.

Publikacja: 23.10.2024 04:17

Minister zdrowia Izabela Leszczyna zamierza zakazać całkowicie sprzedaży alkoholu przez internet.

Minister zdrowia Izabela Leszczyna zamierza zakazać całkowicie sprzedaży alkoholu przez internet.

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Emocjokracja – to jest najcelniejsze określenie na opisanie funkcjonowania współczesnych państw, wciąż nazywających się demokratycznymi. W emocjokracjach, jak sama nazwa wskazuje, kluczowe nie są analiza, rozsądek, umiar, lecz emocje. Przy czym najlepiej jest, jeśli podglebiem do tych emocji jest wszczepianie ludziom poczucia, że ulegając im, mogą poczuć moralną wyższość. Stąd taka popularność różnego rodzaju wzmożeń, w przypadku których wyborcy mają wrażenie, że współuczestniczą w jakiejś szlachetnej krucjacie.

Nakręcanie emocji jak po drastycznych wypadkach drogowych

Populistyczni politycy czy kreatorzy opinii żerują na tym bez oporów. Miał miejsce jakiś drastyczny wypadek samochodowy? Nakręćmy emocje przeciwko „drogowym mordercom” i wprowadźmy zestaw skrajnie restrykcyjnych przepisów. Nic to, że żaden z nich nie zapobiegłby temu wypadkowi. Ba, żaden nie ma nic wspólnego z problemem, który wychodzi na jaw przy okazji podobnych zdarzeń. Ważne, że lud się wzmoże i uzna, że coś robimy. Nikt przecież nie zarzuci nam, że uprawiamy populizm, bo oskarżymy go, że broni „zbrodniarzy za kółkiem”.

Emocjokracja wzięła sobie ostatnio na cel, prócz „drogowych morderców”, alkohol. Gdyby posłuchać opowieści niektórych aktywistów, można by mieć wrażenie, że to absolutnie największe zło, z jakim przyszło nam się współcześnie mierzyć, a Polacy są największymi alkoholikami na planecie. Tymczasem w statystyce alkoholizmu WHO nasz kraj zajmuje dopiero 60. miejsce, czyli jesteśmy idealnie w środku stawki. W europejskich statystykach spożycia czystego alkoholu per capita nigdy nawet nie otarliśmy się o pudło. Więcej od nas wypijają choćby Bałtowie czy Niemcy.

Czytaj więcej

Co czwarta „małpka” znika z półki do południa. Jak wygląda sprzedaż wódek w małych butelkach

Całkowicie zakazać sprzedaży alkoholu przez internet

Lecz wzmożenie trwa, bo na wzmożeniu jedni robią pieniądze („Wpłać na moją szlachetną działalność – walczę z alkoholizmem!”), a inni politykę. Tak jak pani minister Izabela Leszczyna, która co prawda nie jest w stanie zapewnić cywilizowanych standardów, gdy idzie o czas oczekiwania na dostęp do usług medycznych, ale za to zamierza zakazać całkowicie sprzedaży alkoholu przez internet.

To właśnie kwintesencja populizmu. W państwie, gdzie populiści nie mają wiele do powiedzenia, każde ograniczenie swobody handlu zostałoby poprzedzone dogłębnym sprawdzeniem, czy może ono mieć jakikolwiek wpływ na problem. Tu nawet sprawdzać nie trzeba, bo odpowiedź jest jasna: nie. Ludzie, którzy kupują alkohol w sieci, to zwykle koneserzy szukający dobrego wina, koniaku, kraftowego piwa. Alkoholik nie będzie czekał na butelkę wykwintnego trunku dwa dni, tylko pójdzie do sklepu, żeby móc się jak najszybciej upodlić byle czym.

Czytaj więcej

„Jeżeli alkohol nie zniknie z przestrzeni publicznej, będziemy mieć problem”

Pani Leszczyna swoich zapowiedzi nie poprzedziła oczywiście żadnymi analizami. Nie podjęła rozmów choćby z małymi browarami, które właśnie w sieci prowadzą dużą część sprzedaży, a dla których wprowadzenie zakazu oznacza w wielu przypadkach koniec działalności, bo każdy inny rodzaj dystrybucji jest dla nich za drogi. Skorzystają marki masowe i sieci sklepów sprzedających byle co.

Tak się składa, że populizm coraz częściej ma twarz moralizatora zatroskanego o los głupiutkich obywateli, którzy bez zakazów i nakazów całkiem się pogubią.

Autor jest publicystą „Do Rzeczy”.

Emocjokracja – to jest najcelniejsze określenie na opisanie funkcjonowania współczesnych państw, wciąż nazywających się demokratycznymi. W emocjokracjach, jak sama nazwa wskazuje, kluczowe nie są analiza, rozsądek, umiar, lecz emocje. Przy czym najlepiej jest, jeśli podglebiem do tych emocji jest wszczepianie ludziom poczucia, że ulegając im, mogą poczuć moralną wyższość. Stąd taka popularność różnego rodzaju wzmożeń, w przypadku których wyborcy mają wrażenie, że współuczestniczą w jakiejś szlachetnej krucjacie.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Dąbrowska: Dlaczego PSL nie chce poprzeć ustawy o związkach partnerskich?
Cykl Partnerski
Brudna energia: kula u nogi
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Sikorski zamyka rosyjski konsulat, czyli odpowiedź na hybrydowy atak Putina
Komentarze
Jan Skoumal: AI zamiast ekspertów i sztuczna Szymborska. Nowa, wspaniała oferta dla młodych?
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Według Krzysztofa Brejzy to służby przeprowadziły wybory. Pora powiedzieć „sprawdzam”
Komentarze
Andrzej Łomanowski: Z podręcznika rosyjskich manipulacji. Jak Moskwa mieszała w wyborach w Mołdawii