Jędrzej Bielecki: Debata w USA. Z kogo śmieje się Kamala Harris

W debacie, która może rozstrzygnąć o wyniku wyborów prezydenckich w USA, wiceprezydent Kamala Harris wcieliła się w rolę prokurator, która ocenia skazanego Donalda Trumpa. Ale wielu Amerykanów może uznać, że to wyraz pogardy dla ich własnej niedoli.

Publikacja: 11.09.2024 07:30

Jędrzej Bielecki: Debata w USA. Z kogo śmieje się Kamala Harris

Foto: REUTERS/Brian Snyder

Kamala Harris potrzebowała przełomu. Sondaże w ostatnich dniach nie układają się dla niej pomyślnie, efekt nowości prysnął, a w czterech z siedmiu kluczowych stanach pozostaje wręcz w tyle za swoim konkurentem Donaldem Trumpem. Wielu wyborców deklaruje, że tak naprawdę nie wie, kim ona jest, skoro od początku kampanii unikała wywiadów (poza jednym, w zaprzyjaźnionym z demokratami CNN) i ograniczała się do z góry przygotowanych deklaracji.

We wtorkowy wieczór Ameryka odkryła polityczkę, która jest w stanie kąsać. Boleśnie. W kilku momentach 90-minutowej debaty potrafiła wręcz wytrącić z równowagi Donalda Trumpa, choć ten ma przecież za sobą ogromne doświadczenie polityczne. Jak wtedy, gdy mówiła, że ludzie z nudów opuszczają jego wiece, albo kiedy twierdziła, że światowi przywódcy się z niego śmieją. Dla miliardera o gigantycznym ego, który zbudował karierę na występach telewizyjnych i któremu imponuje towarzystwo takich dyktatorów jak Xi Jinping czy Władimir Putin, to musiało być bolesne. 

Czytaj więcej

Korespondencja z USA po debacie prezydenckiej: Kamala Harris prowokowała Donalda Trumpa i pokazała przewagę

„Putin zjadłby pana na obiad” – mówiła Harris, wskazując, że gdyby Trump był przez ostatnie cztery lata u władzy, Rosjanie byliby już w Kijowie i szykowali się do podboju Europy, zaczynając od Polski. 

Debata Donald Trump–Kamala Harris. Najważniejsze tematy

Wiele w tym racji. Tyle że nie tym martwi się dziś Ameryka. Otwierając debatę, Harris słusznie zauważyła, że na podium tylko ona wywodzi się z klasy średniej. Ale to miliarder Trump systematycznie odnosił się do najpoważniejszych bolączek Amerykanów. To przede wszystkim skok cen, który spowodował, że coraz więcej dóbr pozostaje poza zasięgiem milionów. Dlatego wielu Amerykanów obawia się pauperyzacji i niechętnie odnosi się do liberalnych elit, które przecież współtworzy Harris. Ale to także masowa imigracja, która daje wielu poczucie, że nikt już nie kontroluje tego, co się dzieje w kraju. 

Jest wreszcie kwestia zaufania. Ludzie popierają w wyborach wcale nie tego kandydata, który ma ich zdaniem najlepszy program, ale przede wszystkim tego, co do którego mogą być przekonani, że ich nie zawiedzie. Aby pokazać, że kimś takim z pewnością Trump nie jest, Harris przypomniała przestępstwa, o które jest oskarżony, a w jednym przypadku: za które jest skazany. Są niezwykle poważne. Mowa o prezydencie, który nie uznał wyniku wyborów w 2020 roku i który znowu podaje w wątpliwość uczciwość obecnych wyborów. Tyle że chociażby wyrok, jaki wydał sąd w Nowym Jorku za oszustwa podatkowe, nie wpłynął na poziom poparcia dla republikanina. Znaczna część widzów mogła więc we wtorek odnieść wrażenie, że słucha starej, zdartej płyty. Efektu nowości nie było. 

Co osłabia wiarygodność Kamali Harris

Zarzucając Harris, że łatwo zmienia swój program, jak choćby w sprawie zakazu wydobycia ropy z użyciem szkodliwego dla środowiska szczelinowania hydraulicznego czy ograniczenia funduszy dla policji, miliarder próbował zasiać u wyborców wątpliwość, czy w razie zdobycia Białego Domu demokratka znowu nie zmieni zdania.

Czytaj więcej

Taylor Swift ogłosiła, kogo popiera w wyborach prezydenckich w USA. Podpisała się: Bezdzietna kociara

„Przejęła pani wiele z naszych pomysłów jak w sprawie ceł ochronnych” – mówił nie bez racji Trump. „Muszę pani podarować czapeczkę z napisem »Uczyń Amerykę Znów Wielką« (Make America Great Again)” – szydził republikanin.

Propozycja ponownej debaty, niespodziewane poparcie Taylor Swift, dziś najbardziej popularnej gwiazdy popkultury – obóz demokratów przygotował na wtorkowy wieczór szereg innych ciosów w swojego oponenta. Najbliższe dni pokażą, czy to wystarczy, aby odwrócić sondaże w korzystnym dla Harris kierunku. Na razie można mieć co do tego wątpliwości. 

Kamala Harris potrzebowała przełomu. Sondaże w ostatnich dniach nie układają się dla niej pomyślnie, efekt nowości prysnął, a w czterech z siedmiu kluczowych stanach pozostaje wręcz w tyle za swoim konkurentem Donaldem Trumpem. Wielu wyborców deklaruje, że tak naprawdę nie wie, kim ona jest, skoro od początku kampanii unikała wywiadów (poza jednym, w zaprzyjaźnionym z demokratami CNN) i ograniczała się do z góry przygotowanych deklaracji.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Płociński: Donald Tusk może gorzko pożałować swojego uspokajania ws. powodzi
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Komisja bez politycznej mocy. Nie rząd, lecz znowu sekretariat Europy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Wypadek na Trasie Łazienkowskiej, wypadek na A1, czyli zgubne skutki „trybu Boga”
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Powódź 2024. Fundusz Sprawiedliwości i wozy strażackie, czyli czego nie rozumie Suwerenna Polska
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Ameryka przestaje mówić o integralności terytorialnej Ukrainy