Michał Szułdrzyński: Donald Tusk i Jarosław Kaczyński ogłaszają koniec wakacji

Deklaracje premiera Donalda Tuska i lidera opozycji Jarosława Kaczyńskiego z ostatniego weekendu to sygnał, że wakacje dobiegły końca i rusza nowy sezon w polskiej polityce. Czy doprowadzi on do przyspieszonych wyborów parlamentarnych?

Aktualizacja: 26.08.2024 09:31 Publikacja: 25.08.2024 18:22

Prezes PiS Jarosław Kaczyński i przewodniczący PO, premier Donald Tusk

Prezes PiS Jarosław Kaczyński i przewodniczący PO, premier Donald Tusk

Foto: PAP/Radek Pietruszka, AFP/Sergei Gapon

Jarosław Kaczyński ucieka do przodu. Choć najważniejszym wydarzeniem najbliższych dni będzie decyzja Państwowej Komisji Wyborczej, która najprawdopodobniej przytnie finansowanie PiS z budżetu państwa, prezes postanowił przekierować dyskusję na swój ulubiony temat.

Dlaczego Jarosław Kaczyński wskazuje na Mariusza Błaszczaka

Kongres, który ma się odbyć za miesiąc, ma nie tylko wyłonić nowe władze partii, lecz także przebudować strukturę ugrupowania. Jak zauważył Artur Bartkiewicz, scenariusz przed kongresem przypomina kolejne sezony serialu „Sukcesja”, której główny bohater Logan Roy tak długo szuka swego następcy, że aż dochodzi do wniosku, że nie ma nikogo równego sobie i dalej kieruje swym koncernem. Kaczyński, wskazując całkowicie pozbawionego charyzmy Mariusza Błaszczaka jako swego następcę, ogłasza, że tak jak twórcy serialu HBO, tak i on sagą o sukcesji będzie bawić widzów w nowym sezonie politycznym. Wskazanie na Błaszczaka to sygnał, że Kaczyński władzy nie odda i na wszystko zachowa decydujący wpływ.

Czytaj więcej

Jarosław Kaczyński apeluje o większą rolę Mariusza Błaszczaka w PiS. Pada słowo „następca”

Przez pryzmat końca politycznych wakacji trzeba też patrzeć na ostatnie deklaracje Donalda Tuska. Szczególnie na tę z Campusu Polska, gdzie podkreślił z pełną stanowczością, że w tym Sejmie nie ma szans na przegłosowanie legalizacji aborcji na życzenie do 12 tygodnia. Tusk w ten sposób przemyca trzy bardzo ważne wiadomości.

Donald Tusk obniża oczekiwania wyborców i straszy koalicjantów przyspieszonymi wyborami

Pierwsza z zakresu zarządzania oczekiwaniami. Obniża nadzieje elektoratu liberalnego przed rocznicą wyborów 15 października, które przyniosły spektakularne zwycięstwo obecnej koalicji. W zamian obiecuje przyspieszenie realizacji obietnic związanych z rozliczaniem PiS. Po to mówił ostatnio o 100 mld, które zostały zmarnotrawione (albo wprost rozkradzione) za rządów PiS. Po to komentuje decyzje sądu czy prokuratury dotyczącą rozliczeń poprzedniej władzy – jak w ostatnim tygodniu, gdy wyzłośliwiał się nad bliskim współpracownikiem Mateusza Morawieckiego, byłym szefem agencji rezerw strategicznych Michałem K., za którym wysłano list gończy.

Drugi przekaz Tuska odczytali sami uczestnicy Campusu. – Niewątpliwie kampania prezydencka wystartowała – mówiła olsztyńskiej „Gazecie Wyborczej” Maria z Krakowa. Bo teraz dla Donalda Tuska najważniejszy będzie wyścig, który rozstrzygnie się w maju przyszłego roku, od wyniku którego zależeć będzie powodzenie antypopulistycznej kontrrewolucji Tuska.

Ale w słowach premiera czai się jeszcze trzecia zapowiedź albo groźba. Dotyczy ona już samej koalicji, która dziś – z jednej strony jest bardzo pluralistyczna, ale z drugiej targana jest sporami między konserwatywnym PSL a Lewicą. Podkreślając, że ten Sejm nie zrealizuje obietnicy dotyczącej aborcji, Tusk grozi koalicjantom przedterminowymi wyborami – jak wygramy wybory prezydenckie, możemy poszukać nowej większości. Paradoksalnie byłoby to na rękę PiS, bo przyspieszone wybory resetują system finansowania partii politycznych, czym Kaczyński może być zainteresowany po ewentualnej karze od PKW.

Czytaj więcej

Jacek Nizinkiewicz: Wielki nieobecny na Campusie i Donald Tusk pozbawiający wyborców złudzeń

Tusk i Kaczyński ogłaszają więc koniec wakacji i początek nowego sezonu w polityce, który może skończyć się przyspieszonymi wyborami parlamentarnymi.

Jarosław Kaczyński ucieka do przodu. Choć najważniejszym wydarzeniem najbliższych dni będzie decyzja Państwowej Komisji Wyborczej, która najprawdopodobniej przytnie finansowanie PiS z budżetu państwa, prezes postanowił przekierować dyskusję na swój ulubiony temat.

Dlaczego Jarosław Kaczyński wskazuje na Mariusza Błaszczaka

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Ameryka przestaje mówić o integralności terytorialnej Ukrainy
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Reformowanie brytyjskich sądów i inne rzeczy, których Jarosław Kaczyński mówić nie powinien
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Riczard Czarnecki robi PiS katastrofalny problem
Komentarze
Szułdrzyński: Dlaczego Donald Tusk wprowadza pojęcie demokracji walczącej
Komentarze
Taylor Swift może zgotować Donaldowi Trumpowi amerykańskie Jagodno
Komentarze
Z kogo śmieje się Kamala Harris