Ten odruch serca wywołał podziw całego świata. Gdy blisko dwa lata temu zaczęła się rosyjska inwazja, setki tysięcy Ukraińców znalazło schronienie w polskich domach. Także ówczesny polski rząd podjął konsekwentną kampanię, aby przekonać zachodnie stolice do jak największego wsparcia ukraińskiej armii i sam przekazał Ukraińcom istotną część broni będącej na stanie Wojska Polskiego.
Czytaj więcej
24 lutego 2022 roku Rosja rozpoczęła pełnowymiarową inwazję na Ukrainę. Rosja złożyła wniosek o pilne zwołanie RB ONZ w związku z ukraińskim atakiem na Donieck.
Ukraińska akcesja do UE będzie wyzwaniem dla Polski
Jednak ten entuzjazm z czasem zaczął zanikać. Gdy okazało się, że na antyukraińskich nastrojach można ugrać kilku punktów procentowych w wyborach parlamentarnych, ekipa PiS nie zawała się zablokować importu ukraińskiego zboża, a premier Mateusz Morawiecki oświadczył, że „już nie przekazujemy Ukrainie uzbrojenia”.
Teraz jednak test determinacji Polski we wciągnięciu Ukrainy do Unii będzie znacznie poważniejszy. Niemcy i Francja, wśród innych krajów UE, stawiają jako warunek poszerzenia Wspólnoty jej reformę. Chodzi w szczególności o ograniczenie prawa weta przy podejmowaniu przez Radę UE decyzji w sprawach zagranicznych i finansowych oraz wzmocnienie instrumentów, które służą obronie rządów prawa. Argumenty za taką zmianą trudno odrzucić: blok 35 państw nie będzie się liczył na świecie jeśli nawet jego najmniejszy kraj członkowski będzie mógł (być może pod wpływem obcych potęg) zablokować strategicznego rozwiązania w polityce międzynarodowej. Polsce, która niespełna cztery dekady temu odzyskała pełną suwerenność, trudno jest jednak na to przystać. Czy w imię rewolucji geopolitycznej, jaką oznaczałoby przyjęcie Ukrainy do Unii, zdoła przezwyciężyć głęboko zakorzenione obawy?
Niemniej trudne będą dla naszego kraju wyzwania gospodarcze związane z ukraińską akcesją. Sprawa zboża jest tego tylko przedsmakiem.