Michał Szułdrzyński: Jak PiS manipuluje w sprawie relokacji uchodźców

PiS było chyba przekonane, że nikt nie zajrzy do treści dokumentów Unii Europejskiej, które miały rzekomo wprowadzać obowiązkową relokację uchodźców, skoro zdecydowało się zaproponować referendum na ten temat.

Publikacja: 20.06.2023 13:55

Uchodźcy z Sudanu. Relokacja w ramach UE ma dotyczyć osób uciekających przed wojną, a nie imigrantów

Uchodźcy z Sudanu. Relokacja w ramach UE ma dotyczyć osób uciekających przed wojną, a nie imigrantów

Foto: PAP/EPA

– Oczywiście przygotujemy to referendum, zgodnie z decyzją Sejmu, będziemy starali się pokazywać opinii publicznej, jakie są ryzyka związane z niekontrolowaną migracją – mówił w poniedziałek w TVP Info premier Mateusz Morawiecki sugerując, że referendum ma dotyczyć wprowadzenia niekontrolowanej migracji, którą chce nam jakoby narzucić Unia Europejska.

Co naprawdę zawiera unijny mechanizm relokacji uchodźców (a nie nielegalnych imigrantów)?

Jednak, jak napisała we wtorek Anna Słojewska w „Rzeczpospolitej”, unijne decyzje nie dotyczą wcale imigracji, tym bardziej niekontrolowanej. Chodzi o mechanizm, w ramach którego państwo, które nie daje sobie rady z napływem uchodźców, mających prawo do złożenia wniosku o azyl w UE, proszą Komisję Europejską o uruchomienie zasady solidarności. Na jego podstawie Komisja wyznacza kwoty (w przypadku Polski chodzi o 1800 osób, a więc sześć razy mniej, niż w zeszłym roku nasz kraj rozpatrzył wniosków uchodźczych – nie licząc milionów osób z Ukrainy, którzy przebywają na mocy innej unijnej decyzji i polskiej specustawy), a jeśli jakiś kraj nie jest w stanie ich przyjąć, przekazuje pomoc rzeczową krajowi, który ich przyjmie, albo zapłaci 20 tys. euro za każdą osobę ze swej puli. Może jednak też zawnioskować do UE z prośbą o zwolnienie z zachowania solidarności, jeśli sam podlega presji migracyjnej na granicy lub ma dużo uchodźców u siebie.

Czytaj więcej

Relokacja nie do Polski. Pakiet azylowy nie zobowiązuje do przyjmowania imigrantów z Południa

Dla rozmówców „Rzeczpospolitej” w Brukseli jest oczywiste, że Polska, w której przebywa ponad milion ukraińskich uciekinierów i która musi strzec najdłuższej zewnętrznej granicy lądowej Unii Europejskiej, będzie z mechanizmu solidarności zwolniona. Ale nie dla przedstawicieli obozu władzy.

Dlaczego PiS zmienia narrację w sprawie relokacji uchodźców?

Ciekawie zresztą było patrzeć na reakcje po prawej stronie po naszej publikacji (w podobnym duchu utrzymane były też poniedziałkowe doniesienia RMF FM). Część prawicowych komentatorów uznała, że Komisja ugięła się przed twardym polskim stanowiskiem i zapowiedzią referendum i wysłała polskim mediom sygnał, iż „relokacja” nie będzie dotyczyła Polski. To oczywista bzdura, bo kształt rozporządzenia uzgodniono na Radzie 8 czerwca, opublikowano w połowie zeszłego tygodnia, zaś prezes PiS pomysł referendum zgłosił we czwartek 15 czerwca.

Czytaj więcej

Tomasz Krzyżak: Zmyłka z migrantami. Referendum nie ma najmniejszego sensu

Albo więc ktoś w PiS treści dokumentu nie przeczytał, albo wiedział co tam jest, ale uznał, że da się opinię publiczną zmanipulować twierdzeniem o wprowadzeniu przymusowej relokacji migrantów, czy wręcz niekontrolowanej migracji. Z pewnością mamy do czynienia z pewną operacją propagandową i to na kilku poziomach. Jak pisałem wyżej chodzi o mechanizm solidarności, a nie przymus przyjmowania migrantów. Po drugie rozporządzenie dotyczy azylantów a nie migrantów zarobkowych. Dotyczy osób, które przybyły na teren Unii z krajów, w których ich życiu zagraża niebezpieczeństwo, a nie wszystkich, którzy po prostu chcieliby się przenieść do Europy za lepszą pracą.

Dlaczego PiS nie ufa Brukseli?

Ale po pewnym czasie obóz władzy po raz kolejny zmienił narrację. Ostatnia brzmiała mniej więcej tak: nie możemy się zgodzić na mechanizm, w którym będziemy prosić Brukselę, by nam nie przysyłała uchodźców, bo się na to nie zgodzą, bo przecież Unia robi nam na złość, KPO też mieliśmy obiecane, a nie dostaliśmy ani jednego Euro. Tyle tylko, że ten argument znacznie więcej nam mówi o mentalności ludzi z obozu PiS, niż samej Unii Europejskiej.

Unijne decyzje nie dotyczą wcale imigracji. Chodzi o mechanizm, w ramach którego państwo, które nie daje sobie rady z napływem uchodźców, mających prawo do złożenia wniosku o azyl w UE, proszą Komisję Europejską o uruchomienie zasady solidarności

Polska nie dostała KPO nie z powodu złośliwości UE, ale dlatego, że nie wypełniła warunków, na które sama przystała w umowie ramowej. Konflikt na linii PiS-Bruksela dotyczy praworządności, nikt zaś nie zmuszał PiS do tego, by próbowała ograniczać niezawisłość sądownictwa i poddawała sędziów politycznej kontroli. Nie, nie twierdzę, że Unia to klub dżentelmenów, w którym wszyscy świadczą sobie wyłącznie z dobrego serca przysługi. Ale traktowanie Brukseli jak rozbójnika znacznie więcej nam mówi o postrzeganiu świata przez środowisko PiS niż o tym, jakie mechanizmy rządzą Unią Europejską.

Tym bardziej, że w przeciwieństwie do 2015 r., gdy przeciw relokacji przybyszów z Syrii opowiadała się większość krajów Europy Środkowej, teraz ze swym sprzeciwem Polska została sama z Węgrami.

– Oczywiście przygotujemy to referendum, zgodnie z decyzją Sejmu, będziemy starali się pokazywać opinii publicznej, jakie są ryzyka związane z niekontrolowaną migracją – mówił w poniedziałek w TVP Info premier Mateusz Morawiecki sugerując, że referendum ma dotyczyć wprowadzenia niekontrolowanej migracji, którą chce nam jakoby narzucić Unia Europejska.

Co naprawdę zawiera unijny mechanizm relokacji uchodźców (a nie nielegalnych imigrantów)?

Pozostało 93% artykułu
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Jacek Sutryk w rękach CBA to problemy dla KO, ale i dla narracji PiS
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego Radosław Sikorski nie zostanie kandydatem KO na prezydenta
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Polacy dobrze rozumieją wiejący dziś wiatr historii
Komentarze
Michał Kolanko: Jak Szymon Hołownia psuje szyki Platformie
Materiał Promocyjny
Fotowoltaika naturalnym partnerem auta elektrycznego
Komentarze
Jacek Czaputowicz: Antyrepublikańska szarża premiera Donalda Tuska może Polskę drogo kosztować
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje