Bogusław Chrabota: Prezydent versus prawo

Andrzej Duda nie uwierzył, że krytykom ustawy nie chodziło o ukrycie przed obliczem opinii publicznej antypolskich knowań wrogich służb, tylko o niekonstytucyjność przepisów wadliwie powołanej komisji.

Publikacja: 29.05.2023 12:32

Prezydent podpisał ustawę o powołaniu Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpiecze

Prezydent podpisał ustawę o powołaniu Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Bardzo się dziwię się Andrzejowi Dudzie, że podpisał oczywisty bubel konstytucyjny. W swoim wystąpieniu prezydent odwołał się co prawda do wątpliwości konstytucyjnych części komentatorów, ale zapomniał, że sam jest prawnikiem, absolwentem czołowego polskiego uniwersytetu, doktorem prawa. Czyżby mandat prezydenta wycinał z głowy prezydenta część posiadanej wiedzy? Czyżby w istocie było tak, że domniemany interes jego wyborców, który prezydent utożsamia z jawnością życia publicznego, jest ważniejszy od fundamentalnych zasad demokratycznego państwa? Ano nie.

W ustawie zasadniczej prezydencki obowiązek „czuwania nad przestrzeganiem Konstytucji” wymieniony jest jako pierwszy, przed „staniem na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa”. Nie znaczy to, że jest najważniejszy; niemniej w kontekście kwestii ocennych, do których należy bezpieczeństwo (zwłaszcza gdy mówimy o sprawach z przeszłości), ewidentna sprzeczność uchwalonych przepisów z normami konstytucji winna być brana pod uwagę w pierwszej kolejności.

Czytaj więcej

Prezydent Andrzej Duda podpisuje ustawę "lex Tusk" i kieruje ją do TK

Andrzej Duda postanowił inaczej; zdecydował o wejściu w życie kwestionowanych przez większość prawniczych autorytetów przepisów, a ustawę skierował do TK w trybie następczym. To oczywisty błąd, bo nawet gdyby TK uznał te przepisy w przyszłości za niekonstytucyjne, to ich egzekwowanie zdąży zdewastować polskie życie publiczne. Prezydent wspomniał też o priorytecie jawności w rozliczaniu polityków.

Tu też nie jest albo w pełni zorientowany w zapisach ustawy, albo konsekwentny. Przepisy ustawy nie dają gwarancji jawności postępowania komisji; jawny jest końcowy raport i zgodnie z art. 22 rozprawy przed komisją, acz ta z wielu powodów może taką jawność wyłączyć. Osobną sprawą jest obecność podczas takiej rozprawy mediów. Przewodniczący komisji „zezwala” na obecność mediów i transmisję z postępowania, ale z określonych, w pełni dyskrecjonalnych powodów może ograniczyć ich liczbę bądź usunąć ich przedstawicieli z sali.

Trzeba uznać, że Andrzej Duda wpisał się swoją decyzją w logikę wyborczą macierzystej partii. To oczywiście ścieżka w jedną stronę

Prezydent takich szczegółów nie zauważył, co – przy założeniu elementarnej kompetencji jego ekspertów prawnych – oznacza tylko jedno; nie uznał ich za istotne, opędzając się frazesem, że „wyborcy mają prawo do wiedzy”. A diabeł zawsze tkwi w szczegółach. Takich na przykład, jak prawo do odwoływania się od decyzji komisji do sądów administracyjnych. A dotyczy to tylko decyzji podjętych w trybie administracyjnym i zważywszy na terminy pracy komisji w kontekście wyborów; ich unieważnienie w dwuinstancyjnym postępowaniu przed sądami administracyjnymi zabierze przynajmniej miesiące, jak nie lata. Polityk dotknięty taką decyzją straci szansę na wybór i będą to referowane w ustawie „skutki nieodwracalne”.

I znów można spytać, czy prezydent tego wszystkiego nie zauważył? To mało prawdopodobne. Tym bardziej trzeba uznać, że Andrzej Duda wpisał się swoją decyzją w logikę wyborczą macierzystej partii. To oczywiście ścieżka w jedną stronę; decyzja prezydenta legalizująca to fatalne prawo walnie przyczyni się do dewastacji państwa. Zarazem nie wierzę, że w nieodległej przyszłości, prezydent, już jako prywatny obywatel, będzie miał szansę obronić się przed zarzutami o łamanie konstytucji. Podobnie jak Andrzej Duda nie uwierzył, że krytykom ustawy nie chodziło o ukrycie przed obliczem opinii publicznej antypolskich knowań wrogich służb, tylko o niekonstytucyjność przepisów wadliwie powołanej komisji.

Bardzo się dziwię się Andrzejowi Dudzie, że podpisał oczywisty bubel konstytucyjny. W swoim wystąpieniu prezydent odwołał się co prawda do wątpliwości konstytucyjnych części komentatorów, ale zapomniał, że sam jest prawnikiem, absolwentem czołowego polskiego uniwersytetu, doktorem prawa. Czyżby mandat prezydenta wycinał z głowy prezydenta część posiadanej wiedzy? Czyżby w istocie było tak, że domniemany interes jego wyborców, który prezydent utożsamia z jawnością życia publicznego, jest ważniejszy od fundamentalnych zasad demokratycznego państwa? Ano nie.

Pozostało 86% artykułu
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich