Donald Trump nie wymyślił dzisiejszej odmiany populizmu. Jednak to jego wybór na prezydenta w 2016 r. razem z referendum rozwodowym z Unią w Wielkiej Brytanii parę miesięcy wcześniej zdawały się przesądzać o stopniowym zwijaniu się rządów prawa i demokracji w świecie zachodnim. W polityce górą mieli być ci, którzy najsprawniej potrafią manipulować emocjami i frustracją wyborców. Racja stanu musiała zejść na dalszy plan.
Ten układ stworzył doskonały grunt dla rozwoju populizmu w Europie. Po Węgrzech i Polsce jego ofiarami padły Włochy, a także Francja, w której umiarkowane partie znalazły się w mniejszości w Zgromadzeniu Narodowym. Wkrótce ten sam los może spotkać Hiszpanię, gdzie – jeśli wierzyć sondażom – w grudniu władzę przejmie koalicję Partii Ludowej z postfrankistowskim Vox.
Czytaj więcej
Właściciel stacji telewizyjnej Fox News zapłaci blisko 800 mln dolarów firmie Dominion, podliczającej głosy oddane w wyborach, za stawianie jej na antenie zarzutów, że pomagała fałszować wybory prezydenckie w 2020 r. To fatalna wiadomość dla populistów na całym świecie
Jednak w czasach, gdy tradycyjne media są zbyt słabe, aby pełnić rolę cenzora władzy, a serwisy społecznościowe stworzyły pozór przejęcia ich roli, w sukurs demokracji przyszedł długo niedoceniony zbawca: niezależny wymiar sprawiedliwości.
Ugoda, jaką Rupert Murdoch zawarł z Dominion, firmą zajmująca się liczeniem głosów w wyborach prezydenckich w USA, jest wynikiem obaw, że kompromitujący proces odsłoni skalę kłamstwa w stacji telewizyjnej Fox News, ale także doprowadzi medialną spółkę do bankructwa. Tuba trumpizmu musi przyznać, że na przełomie lat 2020 i 2021 doskonale wiedziała, że zwycięstwo Joe Bidena było zasłużone i do żadnych nieprawidłowości nie dochodziło. A mówiła widzom co innego, aby cynicznie zarobić na większej oglądalności. To precedens, który może zmusić do kolejnych, kosztownych odszkodowań nie tylko firmę Murdocha, ale i najbliższych sojuszników Trumpa jak Rudy Giuliani. A nawet samego byłego prezydenta.