Nie mam wątpliwości co do tego, że gdyby Białorusin został głową Kościoła i tak jak niegdyś Jan Paweł II troszczył się o przyszłość swojej ojczyzny, zostałby skazany przez sąd w Mińsku na wiele lat łagrów. Chociażby zaocznie. Za "ekstremizm", "nawoływanie do nienawiści" i "działalność wywrotową". Zresztą w 2020 roku ówczesnego zwierzchnika białoruskich katolików Tadeusza Kondrusiewicza Łukaszenko nie wpuszczał do własnego kraju, arcybiskup musiał koczować przez kilka miesięcy w okolicy polsko-białoruskiej granicy, przygarnięty gościnnie w jednej z polskich parafii. Już wtedy urzędujący od 1994 roku dyktator udowodnił, że na Białorusi nie ma ludzi nietykalnych. Każdy, kto głośno mówi i stanowi zagrożenie dla jego władzy, zostanie wyeliminowany.
Czytaj więcej
Sąd w Mińsku skazał na 10 lat pozbawienia wolnego białoruskiego laureata Pokojowej Nagrody Nobla Alesia Bialackiego
Wydawać by się mogło, że skazanie na wieloletnie więzienie laureata Pokojowej Nagrody Nobla jest totalną porażką wizerunkową nawet dla autorytarnego przywódcy. Chociażby dlatego, że ma to bardzo kiepskie analogie historyczne. Na myśl przychodzi Carl von Ossietzky, dziennikarz i przeciwnik III Rzeszy, który niedługo po otrzymaniu pokojowego Nobla (w 1936 r.) zmarł w szpitalu więziennym. Liu Xiaobo, chiński pisarz i obrońca praw człowieka również otrzymał nagrodę będąc za kratami (w 2010 r.), zmarł w więzieniu siedem lat później.
Łukaszenko w piątek skazał Alesia Bialackiego na 10 lat łagrów. I jego współpracowników: Waliancina Stefanowicza (9 lat), Uładzia Łabkowicza (7 lat łagrów), Dzmitryja Sałaujowa (8 lat więzienia). Większość z nich miałem zaszczyt poznać osobiście kilkanaście lat temu. Centrum „Wiosna” nigdy nie było organizacją walczącą o władzę, nie angażowało się w kampanie wyborcze, od lat pomagało ofiarom dyktatury Łukaszenki, zarówno przebywającym na wolności, jak i za kratami.
Represjonowanym opozycjonistom, dziennikarzom i działaczom społecznym obrońcy praw człowieka tłumaczyli, jakie mają prawa, czym jest konstytucja, kodeks karny czy administracyjny. Jak mają się zachować, gdy zostaną zatrzymani czy aresztowani. Przeprowadzano odpowiednie szkolenia i seminaria, całkowicie za darmo i dla każdego, kto chciał dowiedzieć się więcej o swoich prawach, nawet w warunkach dyktatury. Więźniom politycznym prawnicy „Wiosny” pomagali się bronić przed reżimowymi sądami czy prokuraturą. Wynik był znany wcześniej, ale mimo to wierzyli, że nawet totalitarny reżim musi działać według obowiązujących ustaw i procedur prawnych.