Andrzej Łomanowski: Stan wojenny pokawałkowany

Prezydent Putin wprowadził na terenach okupowanych stan wojenny, a w całej Rosji różne rodzaje „gotowości” i „reagowania”. Nie wiadomo tylko po co.

Publikacja: 19.10.2022 22:38

Andrzej Łomanowski: Stan wojenny pokawałkowany

Foto: AFP

Tak zwana gotowość maksymalna, średnia i podstawowa objęła terytorium od Kaliningradu po Kamczatkę, zwiększając pełnomocnictwa miejscowych gubernatorów. Przede wszystkim w stosunku do prywatnego biznesu, co bez wątpienia doprowadzi do znacznego wzrostu dochodów szefów regionów. Oczywiście poprzez łapówki. Ta słabość rosyjskiego aparatu administracyjnego jest słynna na całym świecie.

Czytaj więcej

Putin wprowadził stan wojenny w zaanektowanych obwodach Ukrainy

Niewiele to da gubernatorom, bo cóż zrobią ze swymi pieniędzmi w kraju objętym sankcjami? Będą mogli, tak jak aresztowani w zeszłym roku oficerowie różnych służb specjalnych, chować tony sztabek złota w fundamentach swych rezydencji. Czekając na lepsze czasy, czyli zakończenie wojny z Ukrainą i zdjęcie sankcji.

Czytaj więcej

Paniczna ewakuacja okupantów znad Dniepru

Ale co z tego będzie miał prezydent Putin? W sumie tylko umocnienie wizerunku zdecydowanego i pracowitego przywódcy. Rzecz dla niego ważna, jeśli nie najważniejsza, bowiem cały system rosyjskiej władzy (czyli jego własny) trzyma się na jego osobistej popularności. A ta została mocno podkopana zarówno serią wojskowych porażek w Ukrainie, jak i samym faktem trwania wojny od 274 dni zamiast początkowo zapowiadanego, trzydniowego zwycięskiego pochodu na Kijów.

Czytaj więcej

Putin gra stanem wojennym. „Aby już teraz zdjąć z siebie odium porażki w Chersoniu”

Czy zwiększenie pełnomocnictw regionalnych „carków” pomoże Putiowi wygrać wojnę, bo taki chyba był też zamiar najnowszych dekretów? Mimo wszystko sankcjonują one na terenie całego kraju coś w rodzaju gospodarki wojennej. Tutaj pojawiają się jednak wątpliwości, bowiem z próżnego i Salomon nie naleje. W jaki sposób rosyjska gospodarka mogłaby zaspokoić potrzeby armii, jeśli nie jest w stanie wyprodukować stosunkowo prostych dronów? Takich, jakimi obecnie Rosjanie ostrzeliwują ukraińskie miasta, kupiwszy je uprzednio w Iranie. Okazało się, że Irańczycy są w stanie skonstruować nieskomplikowaną maszynę. Pozbawioną kamery i systemów kierowania w czasie realnym i lecącą tylko do z góry założonego celu. A Rosjanie nawet tego nie potrafią. Bo nie mają dostaw elektroniki z Zachodu.

Na brak nowoczesnych zachodnich systemów elektronicznych cierpią też na przykład rosyjskie czołgi, pozbawione obecnie francuskich celowników. Może więc dzięki różnego rodzaju „gotowościom” i „reagowaniom” żołnierze dostaną przynajmniej buty i mundury? Cóż, wiara przenosi podobno góry.

Tak zwana gotowość maksymalna, średnia i podstawowa objęła terytorium od Kaliningradu po Kamczatkę, zwiększając pełnomocnictwa miejscowych gubernatorów. Przede wszystkim w stosunku do prywatnego biznesu, co bez wątpienia doprowadzi do znacznego wzrostu dochodów szefów regionów. Oczywiście poprzez łapówki. Ta słabość rosyjskiego aparatu administracyjnego jest słynna na całym świecie.

Niewiele to da gubernatorom, bo cóż zrobią ze swymi pieniędzmi w kraju objętym sankcjami? Będą mogli, tak jak aresztowani w zeszłym roku oficerowie różnych służb specjalnych, chować tony sztabek złota w fundamentach swych rezydencji. Czekając na lepsze czasy, czyli zakończenie wojny z Ukrainą i zdjęcie sankcji.

Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich