Bogusław Chrabota: Putin i desperacja

Decyzja Norweskiego Komitetu Noblowskiego została podjęta w dzień urodzin Władimira Putina. Musiała być więc dla niego siarczystym policzkiem.

Publikacja: 09.10.2022 22:06

Decyzja Norweskiego Komitetu Noblowskiego została podjęta w dzień urodzin Władimira Putina (na zdjęc

Decyzja Norweskiego Komitetu Noblowskiego została podjęta w dzień urodzin Władimira Putina (na zdjęciu), musiała być więc dla niego siarczystym policzkiem

Foto: EPA/GAVRIIL GRIGOROV/SPUTNIK/KREMLIN POOL

W Polsce panuje entuzjazm po werdykcie Norweskiego Komitetu Noblowskiego, który wszyscy rozumieją jako demonstrację zachodnich elit przeciw autorytaryzmom wschodniej Europy i wyraz poparcia dla wolnościowych demokratów w Ukrainie, Rosji i Białorusi. To wszystko szalenie ważne, zwłaszcza dla przeciwników reżimów Putina i Łukaszenki po tej i tamtej stronie współczesnej żelaznej kurtyny. To również symboliczny dowód względnej jedności opinii publicznej świata Zachodu i ważny przełom; dzięki nagrodzie topnieje do szczętu reszta legitymacji moralnej reżimów Łukaszenki i Putina, a ich sojusznikom zostają już tylko argumenty strachu i tzw. realizm w kwestiach gospodarczych. W ten sposób mamy powtórkę z czasów późnego Związku Sowieckiego. Wtedy w drugiej połowie lat 70. było całkiem podobnie.

A skoro już wracamy do tych czasów, to trudno nie doszukać się analogii między ostatnią decyzją Komitetu a rokiem 1975, kiedy nagroda została przyznana wybitnemu dysydentowi i krytykowi Związku Sowieckiego Andriejowi Sacharowowi. Tamten triumf rosyjskiego fizyka i humanisty był jak łyk świeżego powietrza dla rodzącej się antysowieckiej opozycji. Nie wiem, czy uruchomił, ale z pewnością wsparł procesy rozpadu imperium, zamknięte ostatecznie porozumieniem liderów republik związkowych w Puszczy Białowieskiej w 1991 roku. To dobry omen; można mieć tylko nadzieję, że historia się powtórzy.

Osobliwie decyzja Norweskiego Komitetu Noblowskiego została podjęta w dzień urodzin Władimira Putina, musiała być więc dla niego siarczystym policzkiem. Nie ostatnim, jak się okazało. W sobotę, 8 października, wskutek – najpewniej dokonanego przez Ukraińców – sabotażu doszło do zniszczenia części mostu nad Cieśniną Kerczeńską. Szczegółów tego ataku (o ile był to atak) pewnie szybko nie poznamy (o ile kiedykolwiek), niemniej pożar i dewastacja mostu zrobiły w Rosji i na świecie piorunujące wrażenie.

Czytaj więcej

Andrzej Łomanowski: Putin skończył 70 lat. Smutne urodziny dyktatora

Nie jest to bez wątpienia cios w tej wojnie przełomowy, ale jako akcja uderzająca w zbiorową emocję narodu i jego przywódcy ma wyjątkowe znaczenie. Koincydencja miejsca i daty wywołała szok i nie pozostanie bez echa. Jakie to będzie echo? To kluczowa sprawa. Eksperci twierdzą, że przede wszystkim trzeba się niestety liczyć z narastającą furią Kremla. A furia to nic dobrego. O ile Putin jeszcze do niedawna kalkulował prawdopodobieństwo zwycięstwa w Ukrainie przy użyciu broni konwencjonalnej, o tyle zapewne dziś jest coraz bliższy decyzji o uruchomieniu bardziej ryzykownych arsenałów. W tę stronę niestety może pchnąć desperacja, która bywa zwykle bardziej sumą emocji niż przesłanek racjonalnych. Pisze o tym zresztą świetnie na stronach portalu Foreign Affairs Tatiana Stanowoj z amerykańskiego think tanku Carnegie Endowment. Tekst powstał, zanim jeszcze zadudniły strzały korków od kremlowskich szampanów.

Dziś, kiedy tyle razy w ostatnich dniach upokorzony rosyjski dyktator gorączkowo rozważa kolejne scenariusze, światu winna cierpnąć skóra. Ryzyko poważniejszej niż dotąd konfrontacji rośnie. Warto więc pamiętać, że to szczególny moment na solidarność i polityczną jedność Zachodu. Wyjątkowo dobrze powinna rozumieć to Warszawa.

W Polsce panuje entuzjazm po werdykcie Norweskiego Komitetu Noblowskiego, który wszyscy rozumieją jako demonstrację zachodnich elit przeciw autorytaryzmom wschodniej Europy i wyraz poparcia dla wolnościowych demokratów w Ukrainie, Rosji i Białorusi. To wszystko szalenie ważne, zwłaszcza dla przeciwników reżimów Putina i Łukaszenki po tej i tamtej stronie współczesnej żelaznej kurtyny. To również symboliczny dowód względnej jedności opinii publicznej świata Zachodu i ważny przełom; dzięki nagrodzie topnieje do szczętu reszta legitymacji moralnej reżimów Łukaszenki i Putina, a ich sojusznikom zostają już tylko argumenty strachu i tzw. realizm w kwestiach gospodarczych. W ten sposób mamy powtórkę z czasów późnego Związku Sowieckiego. Wtedy w drugiej połowie lat 70. było całkiem podobnie.

Komentarze
Jerzy Haszczyński: Dyktatury chętnie ubierają agentów w kostium uchodźcy
Komentarze
Estera Flieger: TVP w samolikwidacji. Miała być BBC, a są groźne teorie spiskowe
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Andrzej Duda mówił „Woodrow Wilson”, a echo odpowiadało „Donald Trump”
Komentarze
Maciej Miłosz: Nasz sojusznik USA, czyli dlaczego musimy stawiać na własne zdolności obronne
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Komentarze
Prawyborczy gamechanger. Świetna wiadomość dla Sikorskiego, bardzo zła dla Kaczyńskiego
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje