Wojna w Ukrainie boli. I boleć będzie jeszcze bardziej. Jeśli ktoś się spodziewał, że to epizod, że wszystko minie w kilka chwil i szybko wrócimy do uroków belle époque, to się mylił. Świat taki, jakim go pamiętamy sprzed kilku lat, nigdy już nie wróci.
Przerażająca wojna w bratnim kraju pewnie kiedyś się skończy. Możliwe, że za kilka miesięcy (a może lat) ludzie przestaną do siebie strzelać, skończą się bombardowania i pożary, ale wojna zostanie w ludzkich głowach.
Nie tylko po obu stronach wschodniej granicy Ukrainy. Także w naszych głowach. I trzeba będzie pokoleń, by ją z nich wygonić. Ile czasu to zabrało w relacjach polsko-niemieckich? 40, 50 lat? A i to nie we wszystkich przypadkach. Rządzący Polską na co dzień pokazują, jak łatwo obudzić tamte demony.
Czytaj więcej
Sprzedaż udziałów, zamknięcie sklepów, przymusowe urlopy – firmy z kapitałem rosyjskim sparaliżowane sankcjami w Polsce.
Ale nie o nich tym razem. Mamy przed oczami koszmary innej wojny. Wciąż trudno w to uwierzyć, ale dzieje się przy naszych granicach. Giną ludzie. Dokonuje się potwornych mordów. Gwałtów i zbrodni, które miały być w naszych czasach tylko domeną wyobraźni filmowych scenarzystów. Rzeczywistość znów nas zaskoczyła; to wszystko dzieje się w realu. W tej perspektywie jakieś materialne straty, związane z sankcjami przeciw Rosji, wydają się czymś niemal nieistotnym.