Zdaniem fiskusa wirtualna prostytucja, czyli usługi świadczone za pośrednictwem kamery internetowej i mikrofonu, nie mają nic wspólnego z prawdziwym nierządem.
– Prostytucja nie podlega podatkom, ale wirtualne kontakty mogą stanowić źródło przychodów, jakim jest działalność gospodarcza – komentuje Grzegorz Grochowina, menedżer w KPMG.
Takie stanowisko przedstawiła Izba Skarbowa w Katowicach w interpretacjach wydanych na wniosek kobiety, która rozpoczyna świadczenie usług seksualnych online (IBPBI/1/415-1164/14/AP, (IBPP2/443-987/14/IK). Łączy się z klientami i wykonuje ich polecenia za pośrednictwem kamery i mikrofonu.
Kwalifikacja usług
Kobieta chciała uzyskać potwierdzenie, że takie usługi nie mogą być przedmiotem prawnie skutecznej umowy. Wówczas nie podlegałyby w ogóle opodatkowaniu. Z ustaw podatkowych wynika, że do przychodów z tego rodzaju czynności nie stosuje się przepisów o PIT ani VAT.
Kobieta powołała się na orzecznictwo, zgodnie z którym przedmiotem prawnie skutecznej umowy nie mogą być „czynności takie jak kradzież, stręczycielstwo i prostytucja". Mówi o tym wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 1999 r. (SA/Rz 1066/98).