Wedle statystyk zaledwie 5 proc. ogółu polskich przedsiębiorstw prowadziła w minionym roku sprzedaż online w innych krajach Wspólnoty. Danych Eurostat wynika, iż gorzej od nas w całej UE wypadają tylko Bułgaria i Rumunia. Na drugim biegunie zestawienia znajduje się Austria z wynikiem 15 proc. czy Belgia, Holandia, a nawet Słowenia (po 12 proc.).
Sprzedaż tzw. cross-border w Unii Europejskiej rośnie w tempie 18 proc. rocznie – w ub. r. wygenerował ona 237 mld euro. Z tego aż za 59 proc. odpowiadały platformy typu marketplace, takie jak m.in. Amazon, AliExpress czy OLX. Z najnowszych analiz Cross-Border Commerce Europe wynika, że wartość transgranicznej e-sprzedaży - prowadzonej przez platformy marketplace - sięgnęła na Starym Kontynencie w ub. r. 141 mld euro. Dla porównania w 2019 r. były to 84 mld euro. To właśnie marketplace'y mają dominować w e-handlu zagranicznym. Prognozy wskazują, że do 2025 r. ich udział skoczy do 65 proc. Mniejsi sprzedawcy online nad Wisłą dość niechętnie patrzą za granicę. Powód? Brak know-how i kłopoty z logistyką. Eksperci firmy Strix twierdzą, że aż 38 proc. zapytanych menedżerów sektora e-commerce jako jeden z podstawowych czynników hamujących tempo ekspansji na rynki zagraniczne wskazało „zbyt małą biznesową wiedzę o danym rynku”. Nie bez wpływu na tempo wzrostu cross-border e-commerce w Europie jest kwestia wspólnej waluty. Jak pokazuje przykład Słowenii, przyjęcie euro miało realne przełożenie na przyspieszenie tempa wejścia słoweńskich biznesów na pozostałe rynki UE.