Z raportu wynika również, że w tym roku znacząco wzrósł odsetek osób, które deklarują, że ich zakupy internetowe są większe niż stacjonarne. Widać to w każdej z pięciu analizowanych kategorii. W przypadku odzieży mówi tak 29 proc., czyli aż 16 pkt proc. więcej niż rok wcześniej. Taki sam wzrost wskazań odnotowały internetowe wydatki spożywcze, wskazane przez 23 proc. Generalnie już ponad 60 proc. badanych deklaruje, że ich wydatki w sieci są większe lub przynajmniej takie same, jak w sklepach stacjonarnych. Można oczekiwać dalszego wzrostu tego wskaźnika kosztem handlu tradycyjnego.
W przypadku branży modowej spowodowało to już ostry spór właścicieli centrów handlowych z firmami. Polskie Stowarzyszenie Najemców Powierzchni Handlowych alarmuje, że właściciele centrów forsują nowe umowy najmu, które zwiększają czynsz w oparciu o obroty w internecie. Centrom handlowym się nie podoba, że coraz częściej stacjonarny sklep jest tylko punktem odbioru lub zwrotu zamówienia internetowego.
– Sklep internetowy każdej firmy, nawet takiej, która ma wiele placówek stacjonarnych, to zupełnie odrębny byt marketingowy, wymagający wielu nakładów finansowych, oddzielnych, dedykowanych zespołów i oddzielnej strategii marketingowej – uważa Zofia Morbiato, prezes Polskiego Stowarzyszenia Najemców Powierzchni Handlowych. – Nie można łączyć takiej działalności ze sprzedażą w galeriach handlowych. A już na pewno kuriozalne wydaje się żądanie opłat za obroty w internecie przez właścicieli galerii handlowych – dodaje Zofia Morbiato.
Rynek będzie rósł
Wojna w Ukrainie spowodowała nagły spadek optymizmu polskich konsumentów, co przełożyło się w wielu przypadkach na spadek obrotów. Jednak branża jest spokojna. – Nie zauważyliśmy spadków, nasze obroty w ujęciu rocznym są wyższe niż przed rokiem. Polacy z dużym entuzjazm podchodzą do zakupów na naszej platformie – przekonuje Mourad Taoufiki, szef Amazon.pl. – Dlatego w lipcu organizujemy znany z innych krajów festiwal okazji Prime Day. W Polsce odbędzie się po raz pierwszy – dodaje.
Inni również z optymizmem podchodzą do wyników. – Odpływ klientów raczej nie grozi nikomu, kto oferuje najlepsze ceny, ogromną ofertę i atrakcyjne warunki zakupu i dostawy. Mierzymy szereg wskaźników, w tym zadowolenie klientów, rosnącą wartość koszyka zakupowego, częstotliwość transakcji i szereg innych miar, i nie widzimy podstaw do obaw – mówi Marcin Bruś, dyrektor ds. reklamy z Allegro.pl – W pierwszym kwartale tego roku kupowało u nas 13,4 mln osób. Liczba ta stale rośnie mimo wysokiej bazy. Duży ruch w sklepach stacjonarnych jest faktem, po tak długim okresie pandemii i ograniczeń trudno się temu dziwić. Pamiętajmy też o osobach z Ukrainy, które dodatkowo wpłynęły na wielkość i wartość rynku w Polsce. Kluczowe jest jednak, gdzie finalnie dokonujemy zakupu – dodaje.