Waszyngton wprowadził w 2019 r. 15 proc. cła na samoloty z Europy i 25 proc. na żywność i tekstylia z Unii na łączną sumę 7,5 mld dolarów, Unia odpowiedziała cłem retorsyjnym na sumę 4 mld. Karne cła odczuli niczemu niewinni hiszpańscy plantatorzy oliwek czy producenci szkockiej whisky.

- Ten zadawniony już spór spowodował, że tracą wszyscy. Powinniśmy skończyć z sytuacją, w której mądrość podyktowałaby normalnie rozejm i rozwiązanie tego konfliktu — powiedział szef Airbusa w rozgłośni France Inter.

Boeing nie zareagował jeszcze na to, a Brazylia prowadząca podobny spór z Kanadą zrezygnowała ze skargi w WTO i wezwała do globalnej umowy krajów produkujących samoloty dotyczącej wspierania sektora lotniczego.

Faury podkreślił, że spór z Boeingiem szczególnie zaszkodził w czasie pandemii, która mocno ograniczyła podróże samolotami i doprowadziła do zamykania granic dla turystów. Niepokoją go zwłaszcza nowe ograniczenia w Europie. — Szczególnie frustrujące są bariery ograniczające przemieszczanie się ludzi, dziś jest prawie niemożliwe podróżowanie po Europie samolotami, nawet na terenie jednego kraju. Celem numer jeden krajów powinno być powszechne otwarcie granic i pozwolenie ludziom na podróże po testach, a następnie szczepieniach — cytuje go Reuter.

Faury zabrał głos w czasie rosnącego nacisku firm na rządy, by ponownie rozkręcały działalność gospodarczą wraz z rozszerzaniem programów szczepień. Francja broniła swych ograniczeń na granicy, bo pomogą rządowi uniknąć wprowadzenia nowego lockdownu, Niemcy wprowadziły kontrole na granicy z Czechami i austriackim Tyrolem, Polska nie wykluczyła restrykcji na granicy ze Słowacją i Czechami.