Zgodnie z obywatelskim projektem ustawy o ograniczeniu handlu w niedzielę poza tradycyjnymi sklepami musiałaby się też zamknąć duża część internetowych. W autopoprawce do projektu NSZZ Solidarność dopuszcza bowiem tylko pracę zautomatyzowanych e-sklepów. Jeśli w grę wchodzi udział pracownika, firma w niedzielę nie może szykować nawet przesyłek.
– Aż 72 proc. ankietowanych przez nas Polaków uważa, że realizując e-zakupy w niedzielę, ma więcej czasu dla bliskich – tłumaczy Patrycja Sass-Staniszewska, prezes Izby Gospodarki Elektronicznej. – Większość konsumentów i pracowników e-sklepów, jest za wyłączeniem handlu internetowego spod tego zakazu i wskazuje na jego liczne negatywne konsekwencje.
Z badania Izby wynika, że niemal połowa zatrudnionych w e-handlu spodziewa się spadku obrotów firm, a 69 proc. obawia się utraty pracy. Na zakazie stracą właściciele e-sklepów i konsumenci, ale 21 proc. badanych wskazuje, że z powodu niższej sprzedaży straci też budżet państwa.
Rząd już opowiedział się przeciwko takiemu pomysłowi. „Przepisy powinny być tak przeredagowane, aby wprost i całkowicie wyłączały handel w internecie spod wprowadzanego zakazu" – czytamy w stanowisku rządu do projektu.
Solidarność nie chce jednak z tych zapisów zrezygnować, a w nieoficjalnych rozmowach popiera je też wielu posłów PiS. Wciąż są więc sprawą otwartą.