Zaczęły się obrady chińskiego parlamentu. Dlaczego świat wstrzymał oddech?
Bo chodzi o drugą największą gospodarkę świata, która znajduje się na zakręcie. Minęło dopiero pół 2020 roku, a już się tam zdarzyły 3 niesłychane rzeczy. Obrady, które rozpoczęły się 22 maja są przełożone z marca. To największy spektakl w Chinach jeśli nic nadzwyczajnego się nie dzieje. Skoro on trwa, znaczy, że zakończył się pierwszy etap walki z koronawirusem. Chiny po raz pierwszy od 50 lat odnotowały recesję za I kw. rzędu 6,8 proc. Najstarsi Chińczycy nie pamiętają recesji. Rodzi się wiele pytań, gdzie ten potężny kraj zmierza. Sesja parlamentu ma na te pytania odpowiedzieć.
Premier Chin Li Keqiang powiedział, że priorytetem ma być stabilizacja zatrudnienia i zapewnienie standardu życia mieszkańcom. Co to może oznaczać?
Tam się dokonuje iście kopernikański przewrót. Od grudnia 1978 r. nie było w Chinach ważniejszego wskaźnika niż roczny wzrost PKB. Po 1992 r. Chiny włączyły się w globalizację i postawiły na „wzrost nade wszystko". Teraz premier mówi, że za ten rok nie będzie żadnego wskaźnika, to znaczy, że stało się coś niebywałego i zmienia się filozofia. Poprzednio chodziło o wzrost i budowę potęgi państwa, a teraz o zmianę modelu rozwojowego. Najważniejszy jest wzrost siły nabywczej obywatela, bo siłą napędową nowego modelu ma być klasa średnia, którą trzeba zbudować w organizmie liczącym 1,4 mld ludzi. Nie jest to proste i tanie zadanie. Obecny przywódca chce to zrobić do lipca 2021 r. na stulecie rządzącej Komunistycznej Partii Chin.
Czyli Chiny przestawiają się na działania wewnętrzne kosztem ekspansji zagranicznej.