Trudna droga do ponownego uzbrojenia europejskich armii

Rządy zachodnioeuropejskie mocno oszczędzały w ostatnich dekadach na wojsku i dopuściły się olbrzymich zaniedbań. Ich nadrobienie będzie wymagało wielu lat i setek miliardów euro.

Publikacja: 10.03.2025 04:32

Trudna droga do ponownego uzbrojenia europejskich armii

Foto: Adobe Stock

Komunikaty wysyłane przez europejskich polityków wydają się stawiać sprawę jasno: Europa wreszcie zacznie odbudowywać swoje zdolności obronne, by zmniejszyć zależność militarną od „niepewnych” Amerykanów.

– Jesteśmy w erze dozbrajania się. Europa jest gotowa znacznie zwiększyć wydatki na obronność. Zarówno w odpowiedzi na krótkoterminową, pilną potrzebę działania i wsparcia Ukrainy, jak również w celu zaspokojenia długoterminowej potrzeby przyjęcia znacznie większej odpowiedzialności za nasze własne europejskie bezpieczeństwo – zadeklarowała Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej. Posypały się polityczne deklaracje o wyższych wydatkach na zbrojenia. Akcje europejskich koncernów zbrojeniowych, takich jak Thales czy Rheinmetall, poszły mocno w górę. Czy ta radość nie jest jednak przedwczesna?

Kolejne amerykańskie administracje już od wielu lat wzywały sojuszników z NATO do zwiększania wydatków. W 2014 r. zobowiązali się oni, by wydawać na ten cel co najmniej po 2 proc. PKB. Mimo to w 2024 r. osiem spośród 32 krajów NATO wciąż nie spełniało kryterium. Najgorsza była Hiszpania, gdzie na obronność przeznaczono zaledwie 1,28 proc. PKB. Niektóre kraje – tak jak Niemcy – lekko przekroczyły poziom 2 proc. PKB tylko dzięki sztuczkom księgowym, takim jak klasyfikowanie jako wydatków obronnych funduszy przeznaczonych na inne cele. Więcej niż 3 proc. PKB na obronność wydawało w 2024 r. tylko pięć państw NATO, z czego najwięcej Polska: 4,12 proc. PKB. Poza naszym krajem i USA, w tej grupie są tylko stosunkowo małe kraje: Estonia, Łotwa i Grecja.

A co robiły większe od nich i dużo zamożniejsze gospodarki europejskie? „Przy obecnym tempie zamówień Niemcy odbudowaliby zdolności lotnictwa wojskowego do poziomu z 2004 r. w ciągu 15 lat, w broni pancernej w ciągu 40 lat, a liczbę haubic w ciągu 100 lat” – napisali analitycy Kilońskiego Instytutu ds. Gospodarki Światowej. Wspomniany przez nich poziom bazowy z 2004 r. był sporo niższy od tego z 1991 r., a i tak w przypadku Niemiec wydaje się on być obecnie „niedoścignionym ideałem”. Według danych przytoczonych w raporcie „The Military Balance 2024”, Niemcy mają siły zbrojne liczące 181 tys. żołnierzy, z czego 61,9 tys. w siłach lądowych. Dla porównania: Wojsko Polskie liczy 104 tys. ludzi, z czego 71,4 tys. w siłach lądowych. Na wyposażeniu Niemców jest 313 czołgów (WP ma 476 czołgów, według „The Military Balance”.) Tygodnik „Der Spiegel” donosił jednak, powołując się na raport inspektora generalnego Bundeswehry, że jedynie dwie trzecie z tych czołgów jest „dostępnych”, a z nich 60 proc. gotowych do natychmiastowego działania. Na front mogłoby więc trafić jakieś 130. Na jesieni 2022 r. niesprawna była połowa samobieżnych dział Panzerhaubitze 2000, 50 proc. transporterów opancerzonych Marder, 70 proc. myśliwców Tornado i 70 proc. śmigłowców marynarki wojennej.

Francja nie zdewastowała swoich zdolności obronnych tak jak Niemcy, ale w ostatnich dekadach też oszczędzała. Jej siły zbrojne liczą 203,8 tys. ludzi, z czego 113,8 tys. służy w siłach lądowych. Posiada 215 czołgów (plus 210 uzbrojonych w działa pojazdów AMX-10). Ma też 294 myśliwce. Jednak analitycy szwedzkiego instytutu FOI szacowali w 2000 r., że Francja może szybko przerzucić na flankę wschodnią NATO jedynie 1,5 batalionu spadochroniarzy i 1 batalion sił specjalnych. Pięć batalionów zmechanizowanych jest w stanie wysłać w ciągu 30 dni. Lotnictwo i marynarka wojenna mogą natomiast w ciągu tygodnia mieć gotową do akcji jedną trzecią swoich jednostek. Francja może być więc spóźniona w boju.

Zaniedbania są ogromne, a europejskiemu przemysłowi może nie wystarczyć mocy produkcyjnych, by je nadrobić. Nikt nie gwarantuje też, że zamówiony sprzęt przyjedzie na czas. Norwegia ma dostać zamówione 54 czołgi Leopard 2A7 dopiero w latach 2026–2031.

Komunikaty wysyłane przez europejskich polityków wydają się stawiać sprawę jasno: Europa wreszcie zacznie odbudowywać swoje zdolności obronne, by zmniejszyć zależność militarną od „niepewnych” Amerykanów.

– Jesteśmy w erze dozbrajania się. Europa jest gotowa znacznie zwiększyć wydatki na obronność. Zarówno w odpowiedzi na krótkoterminową, pilną potrzebę działania i wsparcia Ukrainy, jak również w celu zaspokojenia długoterminowej potrzeby przyjęcia znacznie większej odpowiedzialności za nasze własne europejskie bezpieczeństwo – zadeklarowała Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej. Posypały się polityczne deklaracje o wyższych wydatkach na zbrojenia. Akcje europejskich koncernów zbrojeniowych, takich jak Thales czy Rheinmetall, poszły mocno w górę. Czy ta radość nie jest jednak przedwczesna?

Pozostało jeszcze 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Światowa gospodarka musi się nauczyć żyć bez USA
Gospodarka
Duże banki amerykańskie ostrzegają przed recesją
Gospodarka
Londyn dał Ukrainie 752 mln funtów z rosyjskich aktywów. I na tym nie koniec
Gospodarka
Islandia jednak chce do UE. Strach motywuje bardziej niż szansa na zamożność
Materiał Promocyjny
Sześćdziesiąt lat silników zaburtowych Suzuki
Gospodarka
Putin nakazuje policji zająć się gospodarką. Grabież prywatnego majątku przyśpieszy