W budżecie Poczty Polskiej (PP) niemal 70 proc. kosztów stanowią koszty pracy. To dla spółki, która zatrudnia blisko 80 tys. osób, wyzwanie. Aby poprawić sytuację finansową, operator w ub.r. chciał redukcji 2 tys. etatów w ramach zwolnień grupowych. Ostatecznie, na skutek oporu związkowców, zwolnionych miało zostać 960 pracowników. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że jednak pracę mogło stracić więcej osób.
Teraz PP znów szykuje się do redukcji etatów. Jak podaje Związek Zawodowy Wschód, powołując się na pisma z centrali, chodzi o ponad 5 tys. stanowisk. Pracownikom nie podoba się, że w takiej sytuacji zarząd zdecydował się na zatrudnianie więźniów (osadzeni z aresztów śledczych w Olsztynie i Bydgoszczy dostali niedawno pracę w sortowniach państwowej spółki).
W PP znów wrze, choć w br. zmiany miałyby się odbyć w oparciu o „naturalną fluktuację", bez zwolnień grupowych. Związkowcy wskazują, że z początkiem lutego br. miała zostać przyjęta uchwała zarządu Poczty ws. planu etatowego, która rozwiałaby ich wątpliwości.
O uchwałę, planowane redukcje, liczbę faktycznie zwolnionych osób w 2021 r. i kondycję finansową państwowej firmy spytaliśmy nowego rzecznika prasowego Poczty Polskiej Daniela Witkowskiego. W odpowiedzi otrzymaliśmy mail podpisany tylko „biuro prasowe". Zastrzega ono, że nie zapadły wiążące decyzje co do redukcji w 2022 r., a zarząd „poważnie traktuje dialog z partnerami społecznymi i wypracowuje rozwiązania w gronie zainteresowanych stron".
– W poprzedniej strategii, zatwierdzonej jeszcze przed pojawieniem się koronawirusa, przewidziano redukcję zatrudnienia na poziomie kilkunastu tysięcy etatów. Jako pracodawca odpowiedzialny i zaangażowany w dialog z pracownikami, mimo negatywnych następstw pandemii, znacząco ograniczyliśmy skalę zwolnień. Jeszcze w lutym ub.r. brano pod uwagę redukcję 2 tys. etatów. Dzięki szeregowi działań podjętych przez zarząd, ukierunkowanych na poprawę sytuacji ekonomicznej spółki, udało się znacznie zmniejszyć i tę liczbę – informuje biuro prasowe PP.