Niestety nie wszystkim nazwa „fundacja rodzinna" przypadła do gustu. Przedstawicielki Forum Darczyńców w Polsce w artykule z 23 czerwca b.r. przedstawiły krytyczne stanowisko środowiska NGO w tym zakresie, mimo że ogólnie zgadzają się z samą koncepcją planowanego wehikułu. Jak same autorki wskazały, nazwa „fundacja rodzinna" budzi silne emocje – i właśnie z emocjonalnymi argumentami spotykamy się we wspomnianym tekście.
Przede wszystkim należy podkreślić fakt, co także zostało wykazane przez autorki tekstu, że już w chwili obecnej, w wielu jurysdykcjach zagranicznych, w sposób zgodny i komplementarny funkcjonują obok siebie zarówno fundacje rodzinne (zwane też prywatnymi), realizujące cele sukcesyjne właścicieli biznesu, jak i fundacje dobroczynne. Patrząc na te przykłady nie sposób mówić o jakimkolwiek kanibalizowaniu się tych instytucji – spełniają one bowiem różne cele i tożsamość nazwy w tym nie przeszkadza. Co więcej, do rzadkości nie należy także tworzenie fundacji o celach mieszanych, czyli takich, gdzie część środków przeznaczonych jest na cele charytatywne, a część na rzecz beneficjentów wskazanych przez fundatora. Często też fundacje dobroczynne wskazywane są bezpośrednio na liście beneficjentów. Zatem rywalizacja czy komplementarne współistnienie?