„Rewers" Borysa Lankosza, „Ida" i „Zimna wojna" Pawła Pawlikowskiego, teraz „Pan T." Marcina Krzyształowicza. Wszystkie te filmy o latach 50. XX wieku opowiedziane są w czarno-białych obrazach. Ale w swej wymowie są od czarno-białej stylistyki dalekie, w różny sposób pokazując złożoność tamtego czasu.
W „Panu T." skojarzenie z Leopoldem Tyrmandem narzuca się samo, jednak twórcy – po protestach syna pisarza – odcinają się dziś od tej postaci. Jakkolwiek by było, bohaterem filmu jest literat, intelektualista represjonowany przez stalinowski reżim. Jego książki nie są drukowane, z pracy w gazecie został wyrzucony.