„Nakręć się z nami na filmowe emocje!" – można przeczytać na stronie Cinema City. „Chodźcie do kina" – zachęca Multikino. „Nowe otwarcie, te same emocje" – zapewnia Helios. Ale odzyskanie widzów to nie jest proces łatwy.
W badaniach przeprowadzonych w kwietniu na zlecenie Multikina chęć wybrania się do kina w ciągu dwóch miesięcy od ich odmrożenia wyraziło 80 proc. respondentów. 20 proc. zadeklarowało, że zrobi to zaraz po otwarciu kin. Rzeczywistość nie wygląda jednak tak różowo.
Małe kina zaczęły działać wcześniej i nie są oblegane. W pierwszy weekend średnia frekwencja wynosiła w nich 3,3 widza na seans. Drugi weekend był nieco lepszy: liczba ta wzrosła do niespełna 4 osób. „Hitem" dwóch pierwszych tygodni okazał się animowany „Naprzód", który obejrzało w tym czasie 2439 widzów. „Hejter" zgromadził 1718 widzów, „Najświętsze serce" – 152, horror Bartosza Kowalskiego – „W lesie dziś nie zaśnie nikt" – który jest już w Netfliksie, ale do kin trafił premierowo, w pierwszy weekend przyciągnął 33 osoby.
Szacuje się, że do końca roku kina będą w stanie uzyskać 25 proc. ubiegłorocznej frekwencji.
Te same kłopoty
Kina uruchamiane są powoli. Mogą już do nich chodzić m.in. Niemcy, Grecy, Holendrzy, Włosi, Norwegowie, Czesi, Słowacy. W USA są czynne tylko w niektórych stanach. Władze Kalifornii, choć od piątku zezwoliły na otwarcie barów czy salonów kosmetycznych, cofnęły podobną zgodę kinom.