Polskie Oscary: „Dziewczyna z igłą” bierze (prawie) wszystko

Film Magnusa von Horna dostał 11 Polskich Orłów, wyrównując rekord, jaki ustanowiło „Boże ciało”.

Publikacja: 11.03.2025 09:25

Reżyser Magnus von Horn

Reżyser Magnus von Horn

Foto: PAP/Marcin Obara

Poniedziałkowa noc w warszawskim Teatrze Polskim stała się wielkim triumfem ekipy, która zrealizowała „Dziewczynę z igłą”.

Film Magnusa von Horna ma już za sobą wielkie sukcesy. W maju 2024 roku został zakwalifikowany do głównego konkursu festiwalu canneńskiego, razem z obrazami Coppoli, Lanthimosa, Sorrentino, Cronenberga, Audiarda czy Seana Bakera.

Potem dostał nominacje do Złotego Globu i do Oscara, gdzie jako koprodukcja polsko-duńsko-szwedzka został zgłoszony przez Danię. Teraz do ekipy „Dziewczyny z igłą” pofrunęły Orły za najlepszy film, reżyserię, scenariusz, za główną i drugoplanową rolę kobiecą, zdjęcia, muzykę, scenografię, kostiumy, charakteryzację, montaż.

Parada twórców „Dziewczyny z Igłą”

Wielokrotnie na scenę wychodził Magnus von Horn. Urodzony w Szwecji, a dziś mający też polskie obywatelstwo i mieszkający z rodziną w Warszawie artysta, odbierając Orła za najlepszy film podziękował swojemu producentowi Mariuszowi Włodarskiemu i ukłonił się Polsce:

— Robimy razem z Mariuszem filmy od 20 lat. Współpracujemy z artystami z wielu krajów. To jest super. Mówię to jako Polak. Szukamy poza naszymi granicami, ale niesiemy Polskę ze sobą. Nasze filmy są bardzo, bardzo polskie.

Jak zawsze skromny, podziękował Akademii i złożył hołd swojej ekipie, z którą spotyka się przy kolejnych filmach.

— Przy „Dziewczynie z igłą” wiele się nauczyłem — powiedział. — Zawsze wcześniej słyszałem, że reżyser bez swojej ekipy jest nikim. Dziś wiem, jak wielka jest to prawda. Wiele razy przy tym filmie traciłem grunt pod nogami, przestawałem wierzyć w siebie. Ale mam szczęście, że mam swoją ekipę. Moją rodzinę – żonę, dzieci. I moją drugą rodzinę filmową. Zawsze mnie wspieracie. I zawsze ten stracony grunt odzyskiwałem dzięki wam. Więc ta nagroda jest za tę piękną współpracę.

Reżyser odbierał też statuetki aktorek nagrodzonych za główną i drugoplanową rolę kobiecą.

— „Karolina bardzo wiele dla mnie znaczy. To kobieta, która wbrew wszystkiemu zawsze gotowa jest wierzyć, że życie ma dla niej coś więcej, niż te beznadziejne karty, jakie dostała w pierwszym rozdaniu” - napisała Vic Carmen Sonne o swojej  bohaterce w sms-ie, który na scenie odczytał reżyser. Podziękowała też wszystkim kobietom z ekipy „Dziewczyny” dodając, że dzień kobiet powinien być zawsze.  

„Odbyliśmy z tym filmem piękną, magiczną podróż. Zawsze będę wdzięczna, że mogłam być częścią tego filmu. Magnusowi, całej polskiej i duńskiej ekipie dziękuję za to doświadczenie" – napisała z kolei laureatka Orła za drugoplanową rolę kobiecą, znakomita duńska aktorka Tryne Dyrholm. 

Na scenę wychodzili operator Michał Dymek, scenografka Jagna Dobesz, kostiumolożka Małgorzata Fudała, kompozytorka Frederikke Hoffmeier, członkini grupy charakteryzatorek, która odebrała Orła Anne Cathrine Saueberg. I w każdym momencie czuło się, że ta ekipa się lubi, szanuje, że świetnie jej się razem pracuje.

Czytaj więcej

Dyktator podbija lodową krainę

— Nie wyobrażam sobie, by ten film powstał z inną ekipą. Cieszymy się, że mamy taką wspaniałą pracę i kibicujmy sobie nawzajem — powiedziała wprost Jagna Dobesz.

Magnus von Horn podziękował też specjalnie producentowi Mariuszowi Włodarskiemu, z którym współpracuje od dwudziestu lat i który stał za jego wszystkimi trzema fabułami. Zaś sam Mariusz Włodarski pogratulował Polskiej Akademii Filmowej otwartości i inkluzywności, podziękował polskim filmowcom – koleżankom i kolegom – za wspaniałe filmy i wiarę w kino, 

Po czym dodał dodał apel do ministry kultury i dziedzictwa narodowego Hanny Wróblewskiej: 

— Filmy nie powstają bez wsparcia. Nasz powstał dzięki wsparciu trzech krajów: Danii, Polski i Szwecji. Dziękuję wszystkim, którzy w „Dziewczynę z igłą” uwierzyli. Nam, filmowcom, zawsze brakuje pieniędzy. Dlatego zwrócę się do obecnej tu pani ministry: „Wierzcie w nasze filmy”. Może już czas na kolejny fundusz? 

Wielki film Polskich Orłów

Sukces „Dziewczyny z igłą” był niebywały. 11 statuetek to prawdziwa potęga. Ale gęsty, mocny, a jednocześnie pełen wrażliwości film Magnusa von Horna jest naprawdę wyjątkowy.

Jego scenariusz został oparty na autentycznych wydarzeniach, jakie miały miejsce w Danii po pierwszej wojnie światowej. To opowieść o dziewczynie, która nie mając żadnych środków na wychowanie swojego dziecka, płaci kobiecie znajdującej rodziny dla niechcianych noworodków. Potem zaczyna też dla niej pracować. Aż do chwili, gdy pozna przerażającą prawdę o biznesie swojej chlebodawczyni.

„Dziewczyna z igłą” to opowieść o społeczeństwie, w którym nie ma równości, o kobiecie w trudnej sytuacji życiowej, pozbawionej jakiejkolwiek pomocy, desperacko próbującej znaleźć rozwiązanie swoich problemów. Twórcy nie oceniają. Znakomite aktorki tworzą postacie tragiczne, a jednocześnie nieoczywiste. Za tą opowieścią kryje się potworna zbrodnia, ale też przeraźliwe opuszczenie i rozpacz. I choć wszystko odbywa się w gdzieś pod koniec lat dziesiątych XX wieku, choć akcja toczy się w historycznym kostiumie, „Dziewczyna z igłą” wydaje się poza czasem. Los tych, którym wiatr wieje w oczy, w każdej rzeczywistości układa się podobnie. 

Nie bez powodu Magnus von Horn na scenie powiedział i to: 

— Zaledwie dwa dni temu był dzień kobiet. Życzę wszystkim Polkom, żebyście odzyskały wasze prawa do wyboru. To nienaturalne, że go nie macie.

Polskie Orły i wielkie gwiazdy

A inne Orły? Dwie aktorskie nagrody przypadły tego wieczoru bohaterom „Białej odwagi” Marcina Koszałki. Za swoje role Orły odebrali Filip Pławiak i Julian Świeżewski. 

— Wszyscy wiemy, jak dużo energii i emocji kosztuje nas ta praca. Cieszę się, że docenili państwo tę cząstkę mnie, którą oddałem temu filmowi – mówił Filip Pławiak, dziękując też swoim najbliższym.

— Kieran, sorry, maybe next time! – zażartował Julian Świeżewski, jako że w tej konkurencji wyprzedził też nominowanego do Orła, niedawnego zdobywcę Oscara za kreację w „Prawdziwym bólu” Jessego Eisenberga.

Nagroda za dźwięk (rzeczywiście znakomity i bardzo ważny dla filmu) przypadła Johnniemu Burnowi i Tarnowi Willersowi za „Strefę interesów”. Tarn Willers, który odbierał nagrodę, dostał ogromne brawa, gdy z prawdziwym wdziękiem dziękował po polsku. 

Prowadząca galę Grażyna Torbicka zauważyła, że średnia wieku w kategorii „Odkrycie roku” wynosiła ponad 40 lat. To sporo mówi o naszej kinematografii. Orła zdobyła Maria Zbąska za „To nie mój film”. 

Czytaj więcej

Oscary 2025: „Anora” z pięcioma Oscarami. Kreml odtrąbił sukces

— To film, który dzieje się na plaży, z dwójką aktorów. Kino to nieobliczalne pomysły — mówiła na scenie reżyserka. 

Za najlepszy dokument członkowie Akademii uznali „Wandę Rutkiewicz. Ostatnią wyprawę” Elizy Kubarskiej. 

— Opowiadamy historię o niezwykłej kobiecie, której nie ma z nami od trzydziestu lat. A okazało się, że opowiadamy historię bardzo współczesną, która dotyczy wielu kobiet. I chyba wszystkich ludzi, którzy mają marzenia — powiedziała Kubarska dedykując swoją nagrodę „odważnym kobietom” 

Za najlepszy serial nagrodzono „Matki Pingwinów” Klary Kochańskiej-Bajon i Jagody Szelc. 

—  Skoro nam się udało stworzyć inkluzywne społeczeństwo, to może wy też spróbujcie — mówiła do rządzących Klara Kochańska-Bajon. 

 „Anatomia upadku" najlepszym filmem europejskim

Za najlepszy film europejski uznano „Anatomię upadku” Justine Triet. Bardzo ważną i cenioną przez filmowców Nagrodę Publiczności dostał „Kulej. Dwie strony medalu” Xawerego Żuławskiego. 

Nagrodę za całokształt twórczości odebrał Allan Starski.

Gala Polskiej Akademii Filmowej miała w tym roku szczególny charakter. W czasie, gdy na wielkich festiwalach mówi się o konflikcie izraelsko-palestyńskim, coraz bardziej zapominając o wojnie, która toczy się w naszej części Europy, prezes Polskiej Akademii Filmowej Dariusz Jabłoński nie zapomina o Ukrainie. Wśród żółto niebieskich flag powiedział on:

- Marian Turski, który przetrwał getto i Auschwitz, zostawił nam jedenaste przykazanie: nie bądź obojętny. Szczególnie dziś, kiedy mali ludzie zrównują morderców z ofiarami, nie możemy być obojętni.

W trakcie uroczystości z telebimu przemówił też Oleg Sencow.

— Ludzie często pytają, dlaczego zmieniłem kamerę na karabin. Zawsze odpowiadam, że byłoby mi trudno pracować przy filmach, w bezpiecznych warunkach, gdy inni obywatele Ukrainy są w okopach. Kiedy po waszych ulicach jeżdżą czołgi, jest za późno na piosenki – mówił ukraiński reżyser, dziękując też Polakom za wsparcie.

Następna gala Polskich Nagród Filmowych za rok.  

Poniedziałkowa noc w warszawskim Teatrze Polskim stała się wielkim triumfem ekipy, która zrealizowała „Dziewczynę z igłą”.

Film Magnusa von Horna ma już za sobą wielkie sukcesy. W maju 2024 roku został zakwalifikowany do głównego konkursu festiwalu canneńskiego, razem z obrazami Coppoli, Lanthimosa, Sorrentino, Cronenberga, Audiarda czy Seana Bakera.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Dyktator podbija lodową krainę
Film
Biuro szeryfa Santa Fe ujawniło przyczynę śmierci Gene'a Hackmana i jego żony
Film
„Lampart”, czyli prequel „Ojca chrzestnego”
Film
Tribute to David Lynch podczas Timeless Film Festival Warsaw
Materiał Promocyjny
O przyszłości klimatu z ekspertami i biznesem. Przed nami Forum Ekologiczne
Film
Oscary 2025: „Anora” z pięcioma Oscarami. Kreml odtrąbił sukces