Jakie nadzieje wiąże pani z wyborami na Węgrzech?
Jako obywatelka głęboko zaangażowana w obronę wartości demokratycznych, liczę na zmianę. Ale jest mi bardzo ciężko na sercu. Węgry są poranionym krajem z poranionym systemem prawnym. Nawet jeśli jakimś cudem, mimo zmienionych ordynacji wyborczych, zjednoczona opozycja zwycięży - to i tak będzie miała związane ręce. Ale najbardziej bolesna jest dla mnie świadomość ran w duszach ludzi. Węgrzy są spięci, zgorzkniali, zirytowani, zagubieni w tym politycznym krajobrazie. W ostatnich latach podstawowe wartości jak solidarność, uczciwość, transparentność, wzajemny szacunek uległy takiej relatywizacji, że zanikły również ich funkcje wspólnototwórcze. Naprawdę, jestem głęboko zasmucona stanem naszej duszy.