[link=http://www.rp.pl/galeria/9131,1,341128.html]Zobacz fotosy z filmu[/link]
W roli głównej 46-letnia Nia Vardalos, gwiazda „Mojego wielkiego greckiego wesela”, kasowego hitu sprzed siedmiu lat. Tu wciela się w Georgię, absolwentkę historii zakochaną w tradycji i zabytkach ojczyzny filozofów.
Dziewczyna marzy o karierze na uniwersytecie, ale pracuje jako przewodniczka w podrzędnej agencji turystycznej. Zwykle zanudza turystów skrupulatnym przytaczaniem dat i faktów. Oni od jej wykładów wolą zabawę, plażowanie i wyprawy do sklepów. Tym razem jednak Georgia polubi podopiecznych (z wzajemnością) i nie pozostanie obojętna na urok kierowcy autobusu, który z zarośniętego Greka przeistoczy się we wrażliwego amanta.
Byłoby to więc kino lekkie i nawet przyjemne, gdyby jego humor nie korzystał z wyświechtanych stereotypów na temat różnych nacji, a komediowe sytuacje były aranżowane subtelniej. Niestety, są tak przerysowane, że stają się infantylne.
[i]USA, Hiszpania 2008, reż. Donald Petrie, wyk. Nia Vardalos, Richard Dreyfuss, Alexis Georgoulis[/i]