Przedstawia historię z ich punktu widzenia – od końca drugiej wojny światowej, kiedy plac Poczdamski w Berlinie zamienił się w łąkę, na której zaczęły powstawać ogródki działkowe, a dzikie króliki z całego miasta znalazły schronienie. Potem pojawili się żołnierze i zasieki z drutu kolczastego, wreszcie – mur dzielący miasto na dwa światy...

– Pracowaliśmy aż cztery lata – mówił „Rz" autor filmu. – Długo szukaliśmy odpowiedniego języka dla filmu, punktu odniesienia. Najbliżej było nam do „Zeliga" Allena, który jest udawanym dokumentem, chociaż fabułą. Nasz film też w 70 procentach jest udawany, wymyślony. Dopiero gdy po trzech latach wpadłem na pomysł, żeby skorzystać z konwencji filmu przyrodniczego, wszystko zaczęło się układać. Po prostu usłyszałem w głowie głos Krystyny Czubówny i potem już w czasie montażu towarzyszył mi przez cały czas.    —m.p.

22.15 | Planete | SOBOTA