Świadomość rynku czasem przeszkadza

Z Weroniką Czołnowską, specjalistką od promocji festiwalowej i sprzedaży filmów krótkometrażowych oraz producentką, rozmawia Aleksandra Różdżyńska z Serwisu Pierwsze Ujęcie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.

Publikacja: 20.03.2014 15:59

Weronika Czołnowska, Fot. Robert Mainka

Weronika Czołnowska, Fot. Robert Mainka

Foto: PISF

PISF: Czym dokładnie zajmujesz się z Szkole Filmowej w Łodzi?

Weronika Czołnowska:

Sprzedażą i szeroko pojętą promocją filmów studentów. Uczestniczę w targach, gdzie szukam potencjalnych kontrahentów. Programuję pokazy specjalne filmów szkolnych, zarówno archiwalnych, jak i współczesnych. Mam w głowie bazę setek filmów i twórców.

Jeździsz po festiwalach, obserwujesz rynek nie tylko europejski. Co Twoim zdaniem decyduje o międzynarodowym sukcesie filmu?

Nie ma reguł. Każdy festiwal będący przepustką do promocji ma swoją specyfikę, a może bardziej selekcjonerzy mają swoje gusta. Trzeba o tym pamiętać i nie zniechęcać się do zgłaszania filmu, nawet, jeśli przez kilka imprez został odrzucony. Czasem zabiera to kilka miesięcy, zanim film "zaskoczy".

A bywa, że nie udaje się to w ogóle?

Tak. Ale wtedy i tak warto zrobić wydarzenie związane z premierą filmu. Media społecznościowe bardzo to ułatwiają. Można wypromować premierę online albo zorganizować pokaz w zaprzyjaźnionym, lokalnym kinie. Na pewno nie można chować głowy w piasek. Film powstaje w końcu długo i warto, żeby ktoś go zobaczył. Konfrontacja z widzem jest najważniejsza.

Czytaj więcej na stronie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.

PISF: Czym dokładnie zajmujesz się z Szkole Filmowej w Łodzi?

Weronika Czołnowska:

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Film
Gene Hackman: aktor genialny, choć nie-piękny
Film
Gene Hackman i jego żona nie żyją. Legendarny aktor miał 95 lat
Film
„Emilia Perez” w polskich kinach. Audiard z przymrużeniem oka
Film
Nie żyje Michelle Trachtenberg, aktorka znana z „Buffy” i „Plotkary”
Film
Tilda Swinton wystąpi w 30 kostiumach w Poznaniu
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”