George Harrison w TVP Kultura

Znał swoją wartość, nie dawał się „zatupać" – wspomina kolegę z zespołu Paul McCartney. Z pewnością George Harrison był muzykiem niepokornym i niebanalnym - pisze Małgorzata Piwowar.

Aktualizacja: 26.12.2014 16:22 Publikacja: 26.12.2014 11:40

Zrealizowany przez Martina Scorsese dwuczęściowy dokument „George Harrison" kreśli wielowymiarowy po

Zrealizowany przez Martina Scorsese dwuczęściowy dokument „George Harrison" kreśli wielowymiarowy portret zmarłego 13 lat temu muzyka

Foto: materiały prasowe

Wychował się w czteropokojowym domu z piecem węglowym, w którym było zawsze zimno i nie było prądu. - Był zadziornym dzieckiem, typem zakapiora – wspominają bracia Harrisona.

Pierwszym, który go dostrzegł i wciągnął do tworzącego się zespołu – jeszcze nie Beatles, ale - The Quarrymen – był Paul McCartney.

- Miał długie włosy, które zaczesywał do tyłu – pamięta McCartney. – To była świetna fryzura. Sztuka jawiła nam się wówczas jako złocista poświata. Zresztą nie nazywaliśmy jej sztuką tylko rock and rollem.

Potrzebowaliśmy dobrego gitarzysty. - Mieliśmy po 17 lat i mieszkaliśmy w bardzo niegrzecznym miejscu – dzielnicy sutenerów, transwestytów i prostytutek – wspominał Harrison. - Niczego nie planowaliśmy, wiedzieliśmy tylko, że chcemy grać i że wyniknie z tego coś dobrego.

Dali cykl występów w salach tanecznych zarabiając w ten sposób tylko na jedzenie – ale to im wówczas wystarczało. George emanował spokojem, miał poczucie humoru i działał wyciszająco na kolegów.

- George miał dwie osobowości – ocenia Ringo Star. - Jedną nazwałbym workiem miłości, a drugą – workiem gniewu. U niego wszystko było czarno-białe. Byliśmy zwykłymi smarkaczami, wdzięcznymi, że nam pozwolono nagrać pierwszą płytę. – Podobało nam się, to, co się działo.

A potem była erupcja zachwytu i ciągłe życie na oczach innych. Na wyjazdach dostawali dwa pokoje, gdy je opuszczali zaczynało się szaleństwo fanów, więc starali się chodzić razem. W końcu woleli zostawać w hotelu, bo popularność i sława są miłe tylko na początku...

- Grali jakby byli jednym ciałem. Byłem pod wrażeniem ich zdolności – pamięta Eric Clapton.

Koledzy z zespołu pamiętają, że George natychmiast dobierał akordy do piosenek napisanych przez Paula i Johna...

Zrealizowany przez Martina Scorsese dwuczęściowy dokument „George Harrison" kreśli wielowymiarowy portret zmarłego 13 lat temu muzyka.

Walorem tego filmu są bardzo obfite archiwalia – wiele z nich przypomina pierwszy etap muzycznej kariery bohatera filmu, gdy był jednym z Beatlesów. I co trzeba dodać – większość pierwszej części to opowieść o całej słynnej czwórce z Liverpoolu. Premiera części pierwszej 27 grudnia w TVP Kultura o 13.20. Część druga 28 grudnia o tej samej porze.

Wychował się w czteropokojowym domu z piecem węglowym, w którym było zawsze zimno i nie było prądu. - Był zadziornym dzieckiem, typem zakapiora – wspominają bracia Harrisona.

Pierwszym, który go dostrzegł i wciągnął do tworzącego się zespołu – jeszcze nie Beatles, ale - The Quarrymen – był Paul McCartney.

Pozostało 86% artykułu
Film
Złoty Lew dla „W pokoju obok” Pedro Almodóvara. Tragedia nagrodzonej za rolę kobiecą Nicole Kidman
Film
Michael Keaton wraca do prawdziwego nazwiska. Jak nazywa się aktor?
Film
Rekomendacje filmowe: Tim Burton i Yorgos Lanthimos – dwaj mocarze dzisiejszego kina
Film
Wenecja 2024: Zbrodnie dyktatury i resentymenty
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym w Citi Handlowy
Film
„Joker: Szaleństwo we dwoje”. Todd Phillips porusza ryzykowne tony
Materiał Promocyjny
Najpopularniejszy model hiszpańskiej marki