W nakręconym w 2001 roku „Pokoju syna" lewicujący intelektualista opowiedział o rodzinie, która traci kilkunastoletniego syna. Teraz Nanni Moretti znów pokazuje film o śmierci najbliższej osoby. Film bardzo bolesny i osobisty. On sam pożegnał się z ukochaną matką.
Margherita, bohaterka „Mojej matki", podobnie jak Moretti jest reżyserem. W pierwszych scenach usiłuje zapanować nad planem filmowym, na którym nic nie idzie jak trzeba: w realizowanym w Rzymie filmie gra gościnnie amerykański gwiazdor, bufonowaty facet, który nie jest w stanie nawet zapamiętać dialogów. Potem Margherita na konferencji prasowej musi rozmawiać z dziennikarzami z coraz głupszych mediów, zadającymi coraz głupsze pytania.
KONKURS
Dla naszych czytelników mamy podwójne zaproszenia do Kina Muranów w Warszawie:
Dowolny seans w Kinie Muranów, bilet ważny do 31.12.2015 - 7 podwójnych zaproszeń - (esemes o treści ZW.02.Imię Nazwisko)
Aby je wygrać, wyślij w środę (18 listopada) esemes z danym kodem na nr 71601 (cena 1 zł plus VAT - 1,23 zł).