Liberalizacja później?

Od stycznia wzrosną nasze rachunki. Według ekspertów Polacy zapłacą za energię elektryczną nawet o 30 proc. więcej. Dziś decyzję o uwolnieniu cen podejmie szef URE

Aktualizacja: 29.09.2008 14:25 Publikacja: 29.09.2008 04:01

To już drugie w Polsce podejście do uwolnienia cen energii

To już drugie w Polsce podejście do uwolnienia cen energii

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

To już drugie w Polsce podejście do uwolnienia cen. Pierwsze – w listopadzie ubiegłego roku – zakończyło się fiaskiem.

Poprzedni prezes Urzędu Regulacji Energetyki zniósł obowiązek zatwierdzania taryf, ale potem stracił stanowisko. Mariusz Swora, gdy objął funkcję, od razu zapowiadał, że ceny mogą być wolne od 2009 r., o ile spełnione zostaną pewne warunki. Od tego czasu upłynęło 11 miesięcy i szef URE krytycznie ocenia sytuację na polskim rynku energetycznym. A to oznacza, że najpewniej nie zgodzi się, by firmy sprzedające energię dowolnie ustalały cenniki dla gospodarstw domowych. W przypadku firm sprzedawcy energii już od ponad roku nie muszą pytać prezesa urzędu o zgodę, by podnieść ceny.

Jeśli Mariusz Swora ogłosi dziś utrzymanie w 2009 r. obowiązku zatwierdzania taryf, można się spodziewać protestów firm i tego, że w najbliższych tygodniach złożą w URE wnioski o podwyżki cen.

Według ekspertów ceny energii od początku 2009 r. mogą wzrosnąć o 20 – 30 proc. Wysokość podwyżki zależeć będzie od negocjacji między kopalniami i elektrowniami, a także cen, jakie te ostatnie zaoferują w kontraktach na 2009 r. firmom handlującym energią.

Jeśli ceny nie zostaną uwolnione, a prezes URE zgodzi się na to, by energia dla odbiorców indywidualnych podrożała o 20 – 30 proc., to ich rachunki wzrosną o 10 – 15 proc. Sama energia stanowi bowiem mniej więcej połowę całej opłaty, reszta to koszty związane z jej dostarczeniem.

Osoby indywidualne i rodziny są jedynymi, których URE chroni przed nadmiernym wzrostem cen. Ale to trudne zadanie, bo sytuacja w energetyce wyjątkowo nie sprzyja klientom. Elektrownie podwyższają ceny, bo rosną im koszty zakupu węgla kamiennego (głównego paliwa), i wkrótce będą musiały nabyć jeszcze pozwolenia na emisję dwutlenku węgla. Firmy handlujące energią płacą więc więcej w elektrowniach i muszą jeszcze dokupować tzw. zieloną energię (z odnawialnych źródeł), której cena przewyższa węglową. Wszystko to powoduje, że rachunki za energię w polskich rodzinach są coraz wyższe i tak będzie też w 2009 r.

To już drugie w Polsce podejście do uwolnienia cen. Pierwsze – w listopadzie ubiegłego roku – zakończyło się fiaskiem.

Poprzedni prezes Urzędu Regulacji Energetyki zniósł obowiązek zatwierdzania taryf, ale potem stracił stanowisko. Mariusz Swora, gdy objął funkcję, od razu zapowiadał, że ceny mogą być wolne od 2009 r., o ile spełnione zostaną pewne warunki. Od tego czasu upłynęło 11 miesięcy i szef URE krytycznie ocenia sytuację na polskim rynku energetycznym. A to oznacza, że najpewniej nie zgodzi się, by firmy sprzedające energię dowolnie ustalały cenniki dla gospodarstw domowych. W przypadku firm sprzedawcy energii już od ponad roku nie muszą pytać prezesa urzędu o zgodę, by podnieść ceny.

Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień
Ekonomia
Złoty wiek dla ambitnych kobiet
Ekonomia
Rekordowy Kongres na przełomowe czasy
Ekonomia
Targi w Kielcach pokazały potęgę sektora rolnego
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Ekonomia
Gminy przechodzą na OZE – nie zostań w tyle!