Psychologia chodzenia

- Co się dzieje, gdy politykom plączą się nogi, a biznesmeni się snują? Jak wyjść ze spotkania, by nie wypaść z interesu? – wyjaśnia Konrad Maj, psycholog, specjalista od komunikacji niewerbalnej

Publikacja: 19.11.2010 00:46

Psychologia chodzenia

Foto: Corbis

[b]Zna pan sztandarowy skecz Latającego Cyrku Monty Pythona „Ministerstwo Głupich Kroków”? [/b]

[b]Konrad Maj: [/b]To jeden z moich ulubionych. Jest wyjątkowo śmieszny.

[b]Dlaczego chodzenie z wywijasem jest tak zabawne? [/b]

Generalnie jest tak, że gdy ktoś ma krok, nazwijmy go: „specyficzny” lub „charakterystyczny”, to traci swoją powagę. I wcale nie musi wywijać nogą. W jego chodzeniu nie musi być żadnej przesady. Wystarczy, że chód w nieznaczny sposób odbiega od przyjętej normy i już jest problem.

[b]Są normy dotyczące chodzenia?[/b]

Można tak powiedzieć. Jak wiele norm społecznych czy kulturowych. Obowiązują one w powszechnej świadomości czy podświadomości, jako niepisane. I ustala je czy też narzuca większość. Czyli tłum.

[b]Maszerujący tłum. [/b]

Właśnie. Dobrze, że zwróciła pani na to uwagę.

[b]Na co dokładnie?[/b]

Na maszerowanie. To typowe tylko dla Europy. I dla Korei Północnej. To kultury militarne. To pokolenia wychowane na pokazach siły armii, jej przemarszach. W Polsce wiele osób pamięta szkolne apele. Komendy typu: przewodniczący klasy wystąp. To w nas utrwaliło przekonanie, że dostojne, poważne chodzenie to maszerowanie. Sposób chodzenia jest manifestacją powagi czy szacunku dla otoczenia.

Inaczej jest w Stanach. Amerykański styl to dłonie w kieszeni spodni. Amerykańskie nogi mogą leżeć na stole. Nie muszą maszerować. Mogą być swobodne. Obama nie dba o szczególną regularność w poruszaniu się.

[b]A są narodowe style chodzenia?[/b]

Nie ma badań, ale łatwo można zaobserwować różnicę w poruszaniu się np. Norwega i Brazylijczyka. Ten pierwszy będzie mniej ekspresyjny. Brazylijczyk będzie balansował, kołysał ciałem, chodził tanecznie.

W Polsce zaś chodzi się skromniej niż w Rosji. Poruszający się zamaszyście Ziobro, balansujący lekko ciałem, odbierany był jako pewny siebie, a nawet arogancki. A u Putina jest to dobrze odbierane. Rosjanie go za to uwielbiają.

[b]Jak porusza się Putin?[/b]

Chodzi dosyć szybko, a jego krok trochę przypomina chód wojskowych. Wykazuje dużą pewność siebie. Ważne, że on sobie lewą ręką pomaga w chodzeniu. Ramię ma unieruchomione, ale przedramię porusza się energicznie. Do góry i na dół. Jak wahadło. Lub jak metronom na pianinie, który wybija rytm. No i głowa. Wyprostowana podąża w jednej linii z ciałem jak po sznurku. Wszystko po to, by naród mógł powiedzieć: O! to jest nasz wódz! To jest prawdziwy mąż stanu.

[b]Jak pan ocenia krok polskich polityków?[/b]

Prezydent Komorowski chodzi lekko pochylony z głową wysuniętą do przodu i wyprzedzającą resztę ciała, prawdopodobnie po to, by ukryć brzuszek. Tusk dobrze chodzi. Energicznie, chłopięco wręcz. Pewnie dlatego, że uprawia sporty. W przypadku polityków przekaz niewerbalny ma znaczenie.

Uważam, że wrażenie, iż Lech Kaczyński był podporządkowany bratu, w dużej mierze brało się z jego sposobu poruszania się. Lech Kaczyński miał krok drobny, niepewny, rozglądał się na boki, gdy wychodził z budynku lub wysiadał z samochodu. Jakby szukał kogoś wzrokiem. Na przykład brata.

[b]Jakie jest prawidłowe chodzenie? Jest jakaś reguła dobra dla wszystkich?[/b]

Trzeba włożyć w chodzenie pewien wysiłek, ale nie okazywać tego. Iść dynamicznie, z pewnością siebie, nie za szybko i nie za wolno. Dopasować sposób poruszania się do sytuacji.

Jeśli jest to spotkanie robocze czy biznesowe, należy pokazywać dynamikę i pewność siebie. Nie będzie jednak dobrze widziana taka autoprezentacja np. podczas pogrzebu.

Poważny biznesmen, prezes wielkiej firmy czy polityk, którzy mają aspiracje, powinni dobrze chodzić.

[b]A Bill Gates? Ten człowiek chodzi miękko. [/b]

Myślę, że on już po prostu nie musi. Stoją za nim takie dokonania, że nie musi się koncentrować na kwestiach niewerbalnych. Może sobie pozwolić na spokój i luz oraz na manifestowanie tego spokoju i luzu.

[b]Jak się mają te zasady do kobiet? Co one mają komunikować sposobem chodzenia w pracy, biznesie czy w polityce?[/b]

Bardzo kobiece poruszanie się to stawianie stóp w linii prostej. Odnosi się wówczas wrażenie, że kobieta porusza się lekko, a jej biodra kołyszą się, co przykuwa uwagę mężczyzn. Tak poruszają się modelki. Jednak kobieta musi pozbawić siebie samą tych kokieteryjnych cech, jeśli chce być traktowana poważnie przez rządzących mężczyzn i wejść w ich szeregi. Poruszanie się po linii prostej i kołysanie mogą sugerować im jej niepewność, bo wyglądają też jak próby łapania balansu przez linoskoczka. Dlatego to kobiety, które maszerują, i to maszerują tak jak mężczyźni, osiągną więcej. Mówimy oczywiście o osobach, których kompetencje są porównywalne i są w sytuacji, w których o „być albo nie być” zaczynają decydować cechy osobowościowe i niewerbalne komunikaty.

[b]Trudno jest maszerować na obcasach. [/b]

Prawdopodobnie tak. Myślę, że kobietom w ogóle jest trudno poruszać się w biznesie. Z jednej strony wymaga się od nich pewnej gracji i elegancji, a gracja to powściągliwość ruchów, drobne kroki, które mogą świadczyć o niepewności, skromności. Z drugiej – w świecie mężczyzn muszą przyjąć ich reguły. Niektórym to się udaje. Popatrzmy na Margaret Thatcher albo Angelę Merkel. W sposobie poruszania się – pewny krok, w sposobie ubierania – kostiumy jak garnitury mężczyzn.

[b]A stopy? Jak stawiać stopy? Pięta – palec czy palec – pięta?[/b]

Rzekomo stawianie stóp od palców świadczy o gracji. Tak kontaktują się z ziemią baletnice. Ma się wrażenie, że nie dotykają podłoża. Ale stawianie stóp od palców z unoszeniem wysoko kolan może wskazywać, że osoba porusza się po niepewnym gruncie. Wrażenie pewnej siebie będzie robić, krocząc pewnie i od pięty.

Zasada jest taka: każdego trzeba zobaczyć i ocenić jego sposób chodzenia. Zastanowić się, jakie to robi wrażenie i jak błędy korygować.

[b]Można się szybko wyszkolić w chodzeniu?[/b]

Oczywiście. Tak jak można nauczyć się szybko tańczyć, np. na potrzeby programu „Taniec z gwiazdami”.

[b]Tylko kto tego potrzebuje? Prócz wodzów, biznesmenów, polityków? [/b]

Pewność siebie w sposobie poruszania się może się przydać każdemu. Wspominałem, że wszelka nieregularność w krokach odbiera powagę. Budzi podejrzenia. Pamiętamy wywijanie nogą Kwaśniewskiego. Teraz z powodu prób utrzymania balansu na jednej nodze o upojenie alkoholowe podejrzewany był Miedwiedew podczas szczytu G8. Świat obiegły zdjęcia, na których jest on podtrzymywany przez premiera Silvio Berlusconiego i prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego. Ale nietypowy krok prócz śmieszności może sprowadzić na nas nieszczęście. W świecie zwierząt jest tak, że drapieżniki, zanim zaatakują, okrążają i obserwują słabsze zwierzęta. Niezbyt regularny krok jest sygnałem, że osobnik jest ranny albo osłabiony. I to on zostaje wybrany na ofiarę. Wśród ludzi jest podobnie.

Groźnym przestępcom amerykańskim pokazywano podczas badań krótkie filmy robione na tłocznych ulicach i proszono ich o wskazanie potencjalnej ofiary. Większość wskazywała te same osoby. Poruszały się wolniej albo szybciej od pozostałych. Lub w jakiś inny sposób – nietypowo lub nerwowo.

Nietypowy krok dekoncentruje, odwraca uwagę od tego, co chcemy powiedzieć. Nie jest dobry, gdy podchodzimy do mównicy lub mamy podjąć za chwilę negocjacje.

Ważne jest, jak się poruszamy przy podwładnych. Zwłaszcza jeśli nie są zbyt dobrze wykształceni, będą odbierać szefa przede wszystkim niewerbalnie. Gdy przekaz merytoryczny jest niezrozumiały, za trudny, oceniamy i wyciągamy wnioski na podstawie komunikatów niewerbalnych.

Warto też się zastanowić, czy przyspieszać, podbiegać, podchodząc do kogoś. W ten sposób pokazujemy bowiem, że nam po prostu na czymś czy na kimś zależy. Niezwykle ważne jest pierwsze wejście. Pierwsze pięć, dziesięć kroków powinno być bardzo dobrze zaplanowane.

[b]Ma to związek z tzw. efektem halo?[/b]

Oczywiście. Istotą efektu halo jest przypisanie komuś (atrybucja) ważnej – pozytywnej lub negatywnej – cechy. Po tym pierwszym wrażeniu mamy skłonność do nadawanie ludziom innych, niezaobserwowanych już właściwości. Mogą być nieprawdziwe, ale będą zgodne z tym pierwszym wrażeniem.

[b]Może w biznesie chodzenie nie jest takie ważne. Sprawy załatwia się przy stole.[/b]

Fakt, w biznesie ważne jest to, co nad stołem, czyli od pasa w górę, a więc ręce, mimika. Osoby przy stole często zapominają o nogach i o tym, co się pod stołem dzieje. Wychwytują to fotoreporterzy podczas rozmaitych konferencji. Bywa, że nogi zachowują się inaczej niż góra i to jest zabawne. Dół zaprzecza górze. Góra jest poważna, nieskazitelna, dopięta, a stopy nerwowo przytupują, kolana podrygują albo klaszczą, nogi owijają się wzajemnie, co może świadczyć o postawie zamkniętej lub niepewnej. But jest niewypastowany lub niezawiązany.

[b]Czyli musimy pamiętać o nogach pod stołem.[/b]

Mało, musimy też koncentrować się na wyjściu, nie tylko na wejściu.

[b]Dlaczego?[/b]

Jeśli zbyt szybko wychodzimy, to jest to sygnał. A może osoba, która wychodzi tak szybko, była nieszczera? Ma jakiś dyskomfort, okłamała albo nie powiedziała całej prawdy? Gdy wychodzi z głową pochyloną – nie jest zadowolona z negocjacji. W biznesie osoba, która ma poczucie, że nie do końca interesy poszły w takim kierunku, jak oczekiwała, będzie się ociągała z wyjściem. Zwlekała. Zadowolony kontrahent wyjdzie pewny siebie, wyprostowany, energicznie, ale bez uciekania.

W związku z chodzeniem przeprowadzono ciekawy eksperyment...

[b]Proszę opowiedzieć.[/b]

Obserwowano sposób poruszania się i kroki przy okazji badania technik torowania. Torowanie, czyli „priming”, zwany również efektem poprzedzania, polega na tym, że podaje się badanemu pewną informację – bodziec, a potem obserwuje jej wpływ na badanego i jego zachowanie.

Osoby uczestniczące w eksperymencie otrzymały testy związane ze starością. Miały dokończyć zdania zawierające słowa takie, jak: „emeryt”, „stary”, „mądry”, „chory”, „doświadczony”. Potem mieli opuścić pomieszczenie. Gdy wychodzili, musieli przejść przez korytarz do windy. Na korytarzu pracowały kamery. Cóż się okazało?

Otóż przebadani poruszali się dużo wolniej niż przed eksperymentem. Można by powiedzieć, wręcz „stetryczale”. A więc nastrój, nasze myśli, moment w życiu wpływają na nasz sposób poruszania się. Wiele informacji o sobie w ten sposób przekazujemy. Inny wniosek – chodzeniu powinna towarzyszyć wewnętrzna motywacja. Chodzeniem można troszkę manipulować.

[b]Ray Birdwhistell, amerykański antropolog, opracował style chodzenia, łącząc je z typami osobowościowymi. Wśród nich m.in.: typ o wyprostowanych kolanach, typ na ugiętych nogach, szybowiec, patykowaty, skoczek wyrzucający nogi do przodu, typ powłóczący, platfus, idący na paluszkach, z trudem, szurający, krok indiański, krokowy „jąkała”, kaczy chód. Co pan o tym myśli?[/b]

Badacze analizują sposoby chodzenia, dociekając, czy wskazują one na temperament. Byłbym tu ostrożny. Różne podziały, w tym te najpopularniejsze, jak: typ melancholika, sangwinika, choleryka, flegmatyka, tracą z czasem „ważność”. Ich istnienie jest naukowo podważane. Co do podziału ze względu na sposób chodzenia, można domniemywać, że osoba ekstrawertyczna będzie poruszała się dynamiczniej niż introwertyczna. Ale na sposób chodzenia ma też wpływ figura. Osobom o znacznej tuszy trudno poruszać się patykowato, sztywno lub lekko. Trudno oczekiwać też, by unosiły wysoko kolana.

[b]Potrzebne są nam takie podziały? Zoolog brytyjski Desmond Morris wyróżnił 36 sposobów chodzenia![/b]

Gdy coś jest nazwane i sklasyfikowane, to łatwiej nam potem to sobie wyobrazić. To próba zamknięcia się w ramach. Łatwiej potem prowadzić badania, komponować. Ale zawsze jakiś krok może nam umknąć.

[b]Czy jest taki „nie do opisania krok”? Za który Ministerstwo Głupich Kroków przyznawało złoty medal?[/b]

Właśnie. W Polsce przydałoby się podobne ministerstwo, które przyznawałoby dotacje na kroki. Powinno to być Ministerstwo Kroków Luźnych, czyli mniej sztywnych i poważnych. Takich jak Obamy. Przyjaznych.

Dziś mamy jakieś dziwne, niewzbudzające zaufania Ministerstwo Ostrożnych Kroków. Takich dwa do przodu, jeden do tyłu i jeden w bok.

[i]—rozmawiała Monika Janusz-Lorkowska[/i]

[i]Konrad Maj, psycholog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. Zajmują go zagadnienia wpływu społecznego, funkcjonowania grup i komunikacji, zwłaszcza niewerbalnej. Prowadzi szkolenia z autoprezentacji. [/i]

[b]Zna pan sztandarowy skecz Latającego Cyrku Monty Pythona „Ministerstwo Głupich Kroków”? [/b]

[b]Konrad Maj: [/b]To jeden z moich ulubionych. Jest wyjątkowo śmieszny.

Pozostało jeszcze 99% artykułu
Ekonomia
W biznesie nikt nie może iść sam
Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień
Ekonomia
Złoty wiek dla ambitnych kobiet
Ekonomia
Rekordowy Kongres na przełomowe czasy
Ekonomia
Targi w Kielcach pokazały potęgę sektora rolnego