Powinniśmy zacząć od zmiany mentalności ukształtowanej jeszcze w socjalizmie. W tym zwłaszcza nastawienia do drugiego człowieka, które przez podirytowanie obecną sytuacją zmieniło się na (jeszcze) bardziej wrogie.
Każdy chyba wie, co mam na myśli. Zna to z autopsji, bo był świadkiem sytuacji z psem ogrodnika (czyt. osobą, która więcej wysiłku wkłada w to, by inny miał gorzej, niż w to, żeby poprawić własną sytuację) w roli głównej, bo ma kolegę, który z premedytacją nie dał zarobić wspólnemu znajomemu, „żeby mu za dobrze nie było", bo padł ofiarą nieprawdziwych, negatywnych komentarzy na temat swojej firmy w internecie, bo napiwek widział tylko od wielkiego dzwonu, mimo że całe życie wykonuje wymagającą dużej staranności usługę, bo – wreszcie – nie mógł powiedzieć więcej niż dwóch zdań o swoim sukcesie, bo rozmówca od razu zmieniał temat albo ucinał rozmowę, narzekać mógł natomiast bez końca...