W 2020 roku światowe przeładunki kontenerów zmalały o 3 proc. w stosunku do 2019 roku, do 775 mln TEU. Na Bałtyku średni spadek wyniósł 4,7 proc. Zatem ostateczne wyniki nie były tak złe, jak można było obawiać się jeszcze w maju 2020 roku. Po pierwszej fali pandemii i zamrożenia światowej gospodarki spadki przewozów przekroczyły 10 proc. Przestraszeni armatorzy wycofali z ruchu część statków, akurat w momencie, gdy popyt odbił, a sieci handlowe i przemysł robiły zapasy.
Rekordowe ceny i braki
Przewodniczący Polskiej Izby Spedycji i Logistyki Marek Tarczyński wskazuje, że spedytorzy muszą zmagać się ze szczytem cenowym, ponieważ stawki wzrosły w krótkim czasie trzy–czterokrotnie. – Nie mają one uzasadnienia w popycie na usługi przewozowe, a w podaży kontenerowców, a dokładniej dostępności kontenerów. Armatorzy zgrupowani na szlaku dalekowschodnim w trzech aliansach, działając na zasadach oligopolu, wyłączeni spod rygorów przepisów ochrony rynku i konkurencji, zdołali, sterując parkiem kontenerowym, doprowadzić do niespotykanego wzrostu frachtów, poprawiając kosztem załadowców, spedytorów i przeładowców swoją pozycję finansową – uważa przewodniczący PISiL.
Podobne zjawisko miało miejsce na Nowym Jedwabnym Szlaku, gdzie nadarzającą się okazję przewoźnicy kolejowi wykorzystali do poprawy ekonomicznej strony przedsięwzięcia, które było przez kilka lat subwencjonowane przez Chiny. – Optymiści liczą na poprawę, tj. obniżkę stawek i dostępność sprzętu, w II kwartale br. – przyznaje Tarczyński.
Choć ogólny wskaźnik cen transport kontenera z Szanghaju (SCFI) zmalał w ostatnim tygodniu (kończącym się 19 marca) o 53,7 punktu, do 2583 punktów, to i tak poziom cen jest szalenie wysoki. Przewoźnicy życzą sobie 8 tys. dol. za dowóz kontenera z Chin do Europy. – Nie pamiętam tak wysokich stawek; 20 lat temu sięgały chyba 4 tys. dol. Nawet po chińskim Nowym Roku ceny nie maleją i niewykluczone, że przez całe pierwsze półrocze będziemy walczyć z wysokimi cenami – przypuszcza przedstawiciel Portu Hamburg Maciej Brzozowski.
Inwestorzy nie przestraszyli się pandemii
Analitycy prognozują, że pandemia nie będzie miała długofalowego wpływu na przewozy. Szacują, że przeładunki kontenerów w polskich portach wzrosną w nadchodzącej dekadzie trzykrotnie, do 9 mln TEU. Uważają, że porty już powinny przygotować się do zwiększonych zadań.