Ożenek venture capital z crowdfundingiem

Mobilizacja kapitału dla startupów jest i potrzebna, i możliwa. Crowdfunding w symbiozie i z doświadczeniami starszego brata ma szansę wskoczyć na wyższy poziom rozwoju. I powinien.

Publikacja: 15.08.2021 21:00

Ożenek venture capital z crowdfundingiem

Foto: Adobe Stock

Rozwój gospodarki w coraz większym stopniu zależy od technologii informatycznych i innowacji. Spółki technologiczne zmieniają świat, bardzo szybko uzyskują globalny zasięg, a dzięki efektom sieciowym po osiągnięciu skali stają się bardzo rentowne. Inwestorzy realizują spektakularne zyski i coraz to nowe ich grupy za wszelką cenę starają się pozyskać kolejne możliwości inwestycyjne – w pierwszym półroczu 2021 r. technologiczne startupy pozyskały na świecie 300 mld dol.

Polskie fundusze w tym samym czasie dostarczyły polskim spółkom 406 mln zł, a zagranicznym dodatkowe 215 mln zł. Uzyskały tym samym udział równy 0,05 proc. w światowym pionie finansowania, wobec 0,75 proc. udziału Polski w globalnym PKB.

Dlaczego brak polskich jednorożców

Rodzimy kapitał w niewielkim stopniu korzysta na przyrostach wartości startupów. W tę klasę aktywów nie inwestują fundusze emerytalne ani firmy ubezpieczeniowe (poza drobnymi wyjątkami). Dopiero zaczynają się u nas pojawiać family offices [firmy doradcze pomagające zarządzać inwestycjami zamożnych osób – red.]. Klienci wealth managementu banków nie otrzymują od doradców ofert inwestycji jako tzw. LP (pasywny inwestor) w venture capital (VC) ze względu na brak opłat dystrybucyjnych. Equity crowdfunding (ECF) jest w wieku niemowlęcym, ze wszystkimi zagrożeniami tego wieku.

Z drugiej strony polscy founderzy, czyli twórcy technologicznych startupów z dużym potencjałem, są zasadniczo niedoinwestowani. Przynajmniej do momentu, w którym osiągną tzw. trakcję, czyli wyniki biznesowe potwierdzające, że innowacja, jaką wprowadzają, spotyka się z popytem na różnych rynkach.

Wtedy relatywnie łatwo pozyskują środki w dużej skali z funduszy zachodnich (te w pierwszym półroczu 2021 r. zapewniły 44 proc. kapitału pozyskanego przez polskie startupy). Wcześniej muszą działać w małych zespołach i limitować eksperymentowanie (a w innowacjach to one mogą się okazać źródłem przełomu). Zmniejsza to dopływ przełomowych koncepcji do „lejka" VC, co częściowo tłumaczy, dlaczego w gronie 750 spółek posiadających status unicorna (nienotowanego na giełdzie startupu, którego wartość po kilku latach od uruchomienia osiągnęła 1 mld dol.) nie ma ani jednej z Polski.

PFR Ventures, profesjonalnie zarządzany fundusz funduszy z kadrą nastawioną na wyniki, jest istotnym pozytywnym impulsem dla rynku pod względem ilościowym, ale przede wszystkim jakościowym. Umożliwił w ostatnich dwóch, trzech latach uruchomienie funduszy o łącznej kapitalizacji rzędu 2,5 mld zł (zapewniając 50–80 proc. środków). Dzięki temu kilkadziesiąt starannie wybranych zespołów miało szansę założyć pierwszy fundusz (wśród nich Movens VC), a te z nich, które po kilku latach wykażą się skutecznością, będą mogły sięgać po wkłady inwestorów instytucjonalnych z Europy.

Kto znika z radaru VC

Jednak całkiem spora kategoria przedsięwzięć znajduje się poza strategiami wiodących funduszy. W Movens VC działamy szybko i od startu w lipcu 2020 r. realizowaliśmy dziewięć inwestycji (dziesiąta na dniach) z ok. dwudziestu zaplanowanych na czteroletni okres inwestycyjny. Ale koncentrujemy się na najlepiej dopasowanych do naszej strategii i możliwości wspierania rozwoju. W efekcie prawie 99 proc. propozycji musimy odrzucić, w tym projekty obiektywnie dobre. Statystyki kolegów są podobne.

Co wypycha projekt poza radary wiodących funduszy VC? Takie oto cechy (poszeregowane „gęstości sita"):

> brak perspektyw na kilkunastokrotny wzrost wartości w ciągu kilku lat,

> brak nastawienia na ekspansję międzynarodową,

> projekty hardware'owe,

> bez komponentu IT,

> projekty przed etapem działającego prototypu (z wyjątkami), zwłaszcza w sektorze b2c,

> projekty z niewłaściwą strukturą udziałową – gdy zarządzający nie posiadają znacząco większościowego pakietu udziałów (a to częsty problem w przypadku tzw. spin-offów np. ze spółek software'owych),

> są też przyczyny formalne, np. kiedy inwestycja miałaby być przeznaczona na wkład własny do projektu dotacyjnego, np. z NCBR, lub gdy wiek spółki przekracza siedem lat

NCBR i PARP dysponują nawet większymi budżetami niż PFR Ventures, ale obciążonymi dużym narzutem biurokratycznym. Nie są oczywistym rozwiązaniem dla tych founderów, którzy po prostu chcą zrobić duży biznes w szybkim tempie.

Kluczowe nowinki

Poza tym za mało wykorzystujemy nowinki technologiczne, które przecież mogą znacząco podnosić wydajność w pracy i ogólną satysfakcję z życia codziennego. W European and Regional Innovation Scoreboards 2021 pod względem kompetencji cyfrowych społeczeństwa wyprzedzamy tylko kraje bałkańskie.

Żeby uzmysłowić potencjał takich rozwiązań, podam przykład z życia – poszukując inwestorów do funduszu za pomocą LinkedIn, dotarliśmy do sporej grupy renomowanych inwestorów ze Skandynawii, łącząc się Zoomem poznaliśmy się, dogadaliśmy szczegóły, za pomocą Deepl.com przetłumaczyliśmy umowę (z załącznikami ponad 100 stron), a następnie podpisaliśmy ją z użyciem podpisu kwalifikowanego. Jeszcze pięć lat temu ten sam proces wymagałby co najmniej dwóch podróży do Oslo, tłumaczy przysięgłych, drukowania i czasochłonnej weryfikacji, czy wydruk odpowiada finalnej uzgodnionej treści umowy. Zaoszczędziliśmy ok. 20 tys. zł.

Mnogość i wartość rozwiązań usprawniających pracę i ułatwiających załatwianie spraw codziennych jest wręcz niesamowita. Ich wpływ na wzrost PKB nie podlega dyskusji. Byłoby dobrze, gdybyśmy jako konsumenci szerzej korzystali z tych dobrodziejstw. Dla founderów lokalna „piaskownica" do testowania rozwiązań b2c też miałaby sporą wartość. Obecnie na ogół od razu szukają możliwości na bardziej chłonnych rynkach, choć zawsze to trochę trudniejsze i zwykle droższe.

Powyższe trzy przesłanki skłaniają do tezy o konieczności aktywizacji inwestorów crowdowych z ich nawisem 1,8 bln zł oszczędności (w tym ok. 1 bln zł na rachunkach w bankach) i potencjałem nabywczym – poprzez usprawnienie rynku equity crowdfunding.

Dyskutujemy w gronie venture capitalistów, doświadczonych founderów, operatorów platform ECF oraz osób rynku kapitałowego, jak to zrobić. Dotychczas zinwentaryzowaliśmy następujące potrzeby:

> wsparcie dla społeczności w zakresie selekcji projektów i edukacja w tym zakresie (inwestorzy zasadniczo nie mają warsztatu do oceny startupów); poprawie ulec winna przejrzystość materiałów informacyjnych (często nie są one wyczerpujące),

> zaproponowanie rynkowi prostego i zrozumiałego wzorca warunków oferty chroniącego interesy mniejszościowych inwestorów i w możliwie minimalny sposób blokujący ścieżki rozwoju spółki,

> wypracowanie metod zwiększenia zaangażowania inwestorów w promowanie rozwiązań będących przedmiotem działalności emitentów,

> określenie typu spółek, jakie nadają się do ECF – tak, żeby duży odsetek podmiotów uruchamiających kampanie sprawnie pozyskiwał środki adekwatne do potrzeb.

W większości obszarów wykorzystanie doświadczeń i przeniesienie praktyk z VC jest i możliwe, i proste w realizacji (z użyciem technologii, rzecz jasna). Dlatego prowadzimy prace i zapraszamy do udziału kolejnych kolegów z branży, w tym prawników. Oprócz ogólnego rozwoju ekosystemu widzimy szanse związane z możliwościami wspólnych inwestycji VC z crowdem oraz pozyskiwania ciekawych spółek do portfeli spośród podmiotów, które na wcześniejszym etapie finansowały się przez ECF.

Będziemy też zachęcać przedstawicieli jednostek dystrybuujących instrumenty dotacyjne do takiego zarządzania środkami, którymi dysponują, aby w możliwie największym stopniu poprawiały dopływ projektów nadających się do zainwestowania.

Na koniec zastrzeżenie. Nawet pełen sukces w usprawnianiu rynku ECF nie będzie oznaczał, że dla sporej części projektów venture capital jest to najlepsza opcja. Nie tylko dlatego, że samo dogadanie się – z jednym podmiotem, świadomym i wyspecjalizowanym – jest z definicji prostsze i pozwala zachować plany w poufności. Najważniejsze jest wsparcie w rozwoju biznesu, w tym w toku kolejnych rund finansowania, jakie wiodące fundusze są w stanie dać, oraz żywotny interes widziany w podjęciu związanego z tym wysiłku.

Michał Olszewski jest partnerem w Movens VC i ekspertem Forc.ee. W przeszłości m.in. prezes SkyCash Poland i współtwórca inicjatywy Lewiatan Business Angels.

Rozwój gospodarki w coraz większym stopniu zależy od technologii informatycznych i innowacji. Spółki technologiczne zmieniają świat, bardzo szybko uzyskują globalny zasięg, a dzięki efektom sieciowym po osiągnięciu skali stają się bardzo rentowne. Inwestorzy realizują spektakularne zyski i coraz to nowe ich grupy za wszelką cenę starają się pozyskać kolejne możliwości inwestycyjne – w pierwszym półroczu 2021 r. technologiczne startupy pozyskały na świecie 300 mld dol.

Polskie fundusze w tym samym czasie dostarczyły polskim spółkom 406 mln zł, a zagranicznym dodatkowe 215 mln zł. Uzyskały tym samym udział równy 0,05 proc. w światowym pionie finansowania, wobec 0,75 proc. udziału Polski w globalnym PKB.

Pozostało 92% artykułu
Ekonomia
Chcemy spajać projektantów i biznes oraz świat nauki i kultury
Ekonomia
Stanisław Stasiura: Harris kontra Trump – pojedynek na protekcjonizm i deficyt budżetowy
Ekonomia
Rynek kryptowalut ożywił się przed wyborami w Stanach Zjednoczonych
Ekonomia
Technologie napędzają firmy
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Ekonomia
Od biznesu wymaga się odpowiedzialności