- Porozumienie nie spełnia naszych oczekiwań. Unia Europejska podtrzymuje swoje zobowiązania redukcji emisji i jest gotowa je zwiększyć. Kopenhaga to pierwszy krok, ale potrzebujemy ich w przyszłości więcej - powiedział przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso. Podkreślił, że osiągnięciem Kopenhagi jest zaangażowanie w ochronę klimatu po raz pierwszy państw, które do tej pory to ignorowały, jak Stany Zjednoczone.
Porozumienie z Kopenhagi nie nakłada żadnych limitów emisji gazów cieplarnianych na państwa. Kraje mają same podjąć zobowiązania, które potem będą sprawdzane przez międzynarodowych ekspertów.
Państwa rozwinięte, strony Protokołu z Kioto, mają do lutego 2010 r. określić nowe cele redukcji emisji do 2020 r. - Nie osiągnęliśmy żadnej zgody nawet dla określenia limitów emisji na rok 2050 r. - dodał Barroso.
W dokumencie, jaki opublikowano w Kopenhadze, zabrakło szczegółów składek do funduszu klimatycznego, choć zaznaczono że w 2020 r. ma on wynosić 100 mld dolarów. Ale państwa zgodziły się na ustanowienie w latach 2010-2012 r. szybkiej pomocy wielkości 30 mld dolarów.
Uzgodniowy w Kopenhadze tekst zakłada, że do kolejnej konferencji stron - COP16 w Meksyku powstanie prawnie wiążąca umowa w ramach konferencji klimatycznej ONZ i przedłużenia Protokołu z Kioto. Porozumienie w Kopenhadze odrzuciły kraje afrykańskie.