Przez wiele lat w Polsce jasne meble były nie do zaakceptowania ani w we wnętrzach mieszkalnych, ani biurowych. Albo kolory tapicerki. Są takie, które w Polsce nie chodzą.
Macie własnych łowców trendów?
Mamy metodologię, raporty światowe, badania rynku, bierzemy pod uwagę kulturę, demografię, poziom dochodów. To wszystko wpływa na trendy. Ale trzeba tę wiedzę zebrać, żeby stworzyć ofertę dopasowaną do naszego rynku. Jest nas 40 milionów. Dystrybutorzy mają się dopasować do nas, nie my do nich. Różnica między trendbookami a nami jest taka, że my pokazujemy, jakie z zastosowania tego czy innego trendu można mieć korzyści biznesowe.
Jak obliczyć korzyść z tego, że modne będą krzesła z szarym obiciem, a nie z czerwonym?
Bo z czerwonym się nie sprzedadzą! Każdy szef zakupów chce wiedzieć, ile ma czego zamówić. Trendwizor jest narzędziem, które pomaga w zarządzaniu przedsiębiorstwem. Trzeba się zalogować, wykupić subskrypcję. To będzie online. Można będzie wziąć dane, pokazać na prezentacji. Będziemy aktualizować je raz, dwa, trzy razy do roku, w zależności od tego, jak przyspieszy rzeczywistość. Trendwizor dopiero uruchomiliśmy.
Co oznacza potencjometr trendu?
Można zmierzyć siłę, temperaturę i potencjał trendu. Np.: jakaś firma ma dobre produkty, ale potrzebuje wizerunku. W Polsce kochamy wycinanki, są rodzime, dobrze się kojarzą. To jest temat temat gorący, hot. Ten, kto szuka takiego gorącego tematu, przesunie potencjometr na wysoką temperaturę. Inna firma nie jest zainteresowana wizerunkiem, tylko kwartalną sprzedażą. Oni nastawią potencjometr na siłę. Kto zaś chce wprowadzić produkt innowacyjny, poszuka trendu o potencjale rozwojowym w przyszłości.
Znam firmy odzieżowe, które trzymają nazwiska projektantów w tajemnicy, żeby cały splendor spłynął na właścicieli.
Duże firmy, w których są zaangażowane fundusze inwestycyjne, chcą pracować z projektantami, ale wolą nie informować o nazwiskach. Boją się, że ktoś ich podkupi.
Nie wszystko da się obliczyć. W trendach jest dużo informacji intuicyjnych.
Sama informacja od łowców nie wystarczy. Znowu przykład. Produkt polski, którego tworzenie od badań, prototypu trwało dwa i pół roku i kosztowało 4,5 mln zł. Wdrażanie produktu to nie jest coś, co się unosi w powietrzu, tego się nie zrobi na podstawie wrażenia.
Weźmy notebooki, o których się teraz tyle mówi. Żeby je wprowadzić do szkół, trzeba sprawdzić, ilu jest uczniów, ile szkół jest podłączonych do Internetu, ile będzie trwała zmiana systemu. Jak ktoś planuje biznes, musi rozumieć trendy społeczne. To nie plotki przy kawie, tylko twarde liczby, demografia, emancypacja kobiet.
Na przykład obecny trend jest taki, że puby, restauracje, kawiarnie się udomawiają. Jaka jest z tego korzyść biznesowa? Producent nie musi robić dwóch typów mebli: biurowych i domowych.
Estetyka budynków użyteczności publicznej. Ktoś nad tym panuje?
To sprawa konserwatora.
IWP nie ma na to wpływu?
Jesteśmy spółką Skarbu Państwa, która świadczy usługi doradcze. Jeśli biblioteka chce zrobić konkurs na wyposażenie, robimy dla nich brief, specyfikację. Zgłaszają się do nas dziesiątki firm. Ja widzę, że jest dobrze. Proszę spojrzeć – w Warszawie deweloperzy korzystają z usług architektów i architektów wnętrz. Ci ludzie nie szukają pracy.
Znajoma projektantka wnętrz mówi: pokaż mi kogoś, kto ma w domu polski design.
Trzeba zejść na ziemię. Proszę zobaczyć kawalerki młodych ludzi. U nich ten młody design jest, jest także design vintage. Najlepiej mówią o tym liczby. 550 przedsiębiorstw i 100 studiów projektowych korzysta z programu „Zaprojektuj swój zysk". W tym jest 50 dużych firm, które zatrudniają tysiące ludzi. Być może to chwilę potrwa, ale oni wszyscy się uczą. I się nauczą.
Dużo osób zgłosiło się do waszego konkursu „Young designer"?
W tym konkursie oceniamy nie produkt, ale projektanta. W komisji są przedstawiciele producentów. Do finału dochodzi dziesięciu projektantów, każdy prezentuje portfolio, a my wybieramy z niego jeden projekt. Dajemy im także szkolenie z prezentacji, bo niektórzy nie umieją tego zrobić. Wielu młodych uważa, że najważniejszą nagrodą jest uczestniczenie w finale. Nie tylko komisja zadaje im pytania, oni też mogą zadać pytania komisji.
Akademie nie uczą młodych ludzi, jak sobie radzić na rynku?
Na polskich uczelniach mamy wielu fantastycznych wykładowców. Ale w programach takiej wiedzy nie ma. W zeszłym roku nasz konkurs wygrała Daria Piotrowska z Łodzi. Dostała 20 tys. zł stypendium, za co mogła kupić notebooka, legalne oprogramowanie, dostała także miesięczny staż w studiu projektowym.
W finale konkursu „Dobry Wzór", który ocenia produkty rynkowe, Daria pokazała plastikowy kontener do przewożenia kota. Podbiła nim serca wszystkich. W rezultacie zatrudniła ją firma Forte. Teraz ma już dwa projekty wdrożone do produkcji. To wielki jej, ale i nasz sukces. My pokazujemy korzyści z projektowania. Edison, wynalazca żarówki, na pytanie premiera: „A co my będziemy z tego mieli?", odpowiedział: „Będzie mógł pan to opodatkować". I ja to właśnie mówię swoim przedsiębiorcom.