Władimir Putin zebrał w armeńskiej stolicy sześciu członków zdominowanego przez Kreml sojuszu wojskowego ODKB. Przywitały ich antyrosyjskie manifestacje. Armenia domaga się bowiem, by Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym interweniowała po jej stronie w zbrojnym konflikcie z Azerbejdżanem. Erywań uważa, że to „agresja zewnętrzna”, a ODKB został stworzony właśnie do obrony państw członkowskich.
– Z mojego punktu widzenia kompetencje organizacji nie obejmują tego konfliktu. Każdy z członków ODKB samodzielnie określa stosunek do niego – oświadczył tuż przed spotkaniem wiceprzewodniczący rosyjskiego senatu Konstantin Kosaczow.
Czytaj więcej
Atak bombowy nad Dnieprem pozostawił bez prądu większość ukraińskich regionów. Elektrownie atomowe przeszły w tryb awaryjny. Europa uznała Rosję za państwo sponsorujące terroryzm.
Jednak Putin w Erywaniu będzie musiał pójść na jakieś ustępstwa wobec Armenii. Sam szczyt nie został zwołany do rozwiązywania problemów, lecz by udowodnić, że Rosja nie jest w izolacji międzynarodowej i próbuje powstrzymać rozpad jej sojuszy.
We własnej osobie
Kreml próbuje znaleźć jakieś wsparcie, bo na niedawnym spotkaniu najbogatszych państw świata G20 tylko przedstawiciele Chin chcieli rozmawiać z jego wysłannikiem.