Jeśli jesienią nie dojdzie do drugiej fali pandemii Covid-19, polska gospodarka skurczy się w tym roku o 7,4 proc., a w przyszłym urośnie o 4,8 proc. Gdyby jednak pandemia pod koniec roku znów zaatakowała, tegoroczny spadek PKB sięgnąłby 9,5 proc., a przyszłoroczne odbicie zaledwie 2,4 proc.
Takie scenariusze dla polskiej gospodarki przedstawiła w zeszłym tygodniu Organizacja ds. Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), budząc spore zdziwienie innych ekonomistów. Część z nich oceniała ostatnio, że nawet dominujące dotychczas prognozy, zakładające spadek PKB Polski w tym roku o około 4–5 proc., zaczęły wyglądać na nadmiernie pesymistyczne. Ale nawet tym, którzy wciąż liczą się z głębszą recesją, trudno uwierzyć, aby – jak sugerują prognozy paryskiej organizacji – pandemia koronawirusa wyrządziła większe gospodarcze szkody nad Wisłą niż np. nad Renem. Kilka dni wcześniej ekonomiści z firmy Capital Economics pisali, że Polska jest jasnym punktem na tle regionu. „Jeżeli wirus zostanie opanowany, Polska doświadczy najmniejszego spadku PKB spośród państw Europy" – oceniali. Według nich na koniec 2022 r. PKB Polski będzie już o 5 proc. większy niż na koniec ub.r., podczas gdy w strefie euro będzie wciąż o 2 proc. mniejszy.

Powiew optymizmu
– Wszelkie prognozy ekonomiczne mają charakter warunkowy, a więc zależą od tego, jakie działania stabilizujące podejmą banki centralne, rządy i Komisja Europejska. Dwa miesiące temu prognoza spadku PKB Polski o 7,4 proc. nie budziłaby dużego zdziwienia. Obecnie, wiedząc, jakie działania zostały podjęte, istnieje duże prawdopodobieństwo, że skala recesji będzie jednak znacznie mniejsza – powiedział „Rzeczpospolitej" Piotr Kalisz, główny ekonomista banku Citi Handlowy. – Gdyby spoglądać wyłącznie na obecną kondycję popytu krajowego, prognozy 4 proc. recesji mogłyby być nawet zbyt optymistyczne. Niemniej w ciągu ostatnich tygodni bardzo poprawiły się rokowania naszego otoczenia. Dlatego nawet jeżeli jest za wcześnie na rewizję prognoz, z pewnością można pozwolić sobie na więcej optymizmu, ponieważ wsparcie z zewnątrz może szybciej wyciągnąć Polskę z recesji – dodał. Kalisz odniósł się do ogłoszonego niedawno w Niemczech planu rozruszania gospodarki, na który rząd zamierza wydać 130 mld euro (około 4 proc. PKB), nowego unijnego Funduszu Odbudowy, z którego Polska otrzymać ma netto 36 mld euro w ciągu kilku lat, począwszy od 2021 r., a także coraz bardziej ekspansywnej polityki pieniężnej EBC. Te czynniki sprawiły, że analitycy Citigroup – spółki matki Citi Handlowego – już zrewidowali swoje przewidywania pod adresem Niemiec. Obecnie oczekują, że największa gospodarka strefy euro skurczy się w br. o 5,4 proc. zamiast o 7,6 proc. Przy tym, jak zauważa Liam Peach z Capital Economics, Polska ma bardziej zróżnicowany sektor eksportowy niż pozostałe kraje Europy Środkowo-Wschodniej, co zwiększa jego odporność na zawirowania w handlu międzynarodowym i daje szanse na szybsze ożywienie w przemyśle.