Sprawdźmy, dlaczego ukraińskie dzieci nie chodzą do szkoły

Zamykanie ukraińskich dzieci w domach na nauce zdalnej może doprowadzić do negatywnych zjawisk – mówi Magda Garncarek socjolożka, inicjatorka akcji „Otwieramy szkoły”.

Publikacja: 07.03.2023 03:00

Sprawdźmy, dlaczego ukraińskie dzieci nie chodzą do szkoły

Foto: PAP/Tomasz Wiktor

Zgubiliśmy połowę ukraińskich dzieci w wieku szkolnym. Nie chodzą do polskiej szkoły, ale nie wiemy, czy uczą się gdziekolwiek. Co robić?

Przede wszystkim trzeba policzyć te dzieci i zrozumieć, dlaczego nie ma ich w polskich szkołach. Dopiero na podstawie danych będzie można cokolwiek zorganizować. Być może się okaże, że dzieci są na zdalnym nauczaniu i jest to świadomy wybór ich rodziców.

Ukraińska szkoła online działa w rytm alarmów bombowych. Wiemy też, że nauka zdalna wiąże się z kosztami dla dzieci.

Nikt z nas nie wie, ile potrwa wojna. Nauka online jest dobra na kilka tygodni. Pamiętajmy, że Ukraina jest zniszczona. Aby uchodźcy wrócili do domów i swoich szkół, trzeba je najpierw odbudować. Miejmy nadzieję, że wojna się skończy niebawem. Ale może potrwać kilka lat. Dzieci, które na te lata utkną w domu przed komputerem, bez fizycznego kontaktu z rówieśnikami, będą sfrustrowaną grupą społeczną. Nie będą miały nic do stracenia. Mogą wyjść na ulicę i zacząć rozrabiać.

Co zrobić, by tak się nie stało?

Przede wszystkim trzeba zainteresować się tymi dziećmi. Skoro są na naszym terytorium, należy im się troska. Jeśli rząd nie ma odruchów opiekuńczych, powinien to zrobić w naszym społecznym interesie.

Na początku wojny razem z wolontariuszami zorganizowałam przestrzeń dla ukraińskiej szkoły w warszawskim biurowcu i fundusze. Dzisiaj szkoła jest filią ukraińskiej Materynki. Codzienna szkolna rutyna i kontakt z równieśnikami dają dzieciom na tyle normalne życie, na ile jest to możliwe w czasie wojny. Kilka razy w tygodniu uczą się też języka polskiego. Teraz jednak bez rozwiązań systemowych tego nie da się powielić. Nasze zrywy serca nie mogą zastąpić działań państwa.

Czyli państwo powinno otwierać ukraińskie szkoły?

Kryzysowe sytuacje wymagają elastycznego myślenia. Być może ministerialna zgoda na stacjonarną naukę w systemie ukraińskim zaktywizowałaby niewidoczne dzisiaj dzieci? Wszystko zależy od przyczyn ich nieobecności.

Moglibyśmy wykorzystać infrastrukturę, którą już mamy. Nie wszystkie polskie szkoły pracują na dwie zmiany. Zapewne da się znaleźć takie, które po południu moglibyśmy udostępnić stronie ukraińskiej. Wiele ukraińskich nauczycielek mieszka obecnie w Polsce.

Co ważne, chodzi o rozwiązanie wyłącznie na czas stanu wyjątkowego, czyli trwającej wojny, a nie o tworzenie docelowego, alternatywnego systemu kształcenia w Polsce.

Skąd wziąć na to środki?

Jeżeli ja byłam w stanie namówić do pomocy wielu darczyńców, tym bardziej może to zrobić polski rząd. Duże międzynarodowe organizacje uruchomiły środki na przeciwdziałanie konsekwencjom wojny. Dzięki temu można by też przy okazji zmodernizować przestrzeń polskich szkół, z korzyścią dla wszystkich.

Obecnie ukraińskie dzieci mogą wypełniać obowiązek szkolny w polskiej szkole albo online w ukraińskiej.

Konieczne będą zmiany prawne. Myślę, że powinny zostać wprowadzone od nowego roku szkolnego. Pozwoli to przygotować infrastrukturę i kadrę.

Czytaj więcej

Zgubieni ukraińscy uczniowie. To może być problem dla polskiego społeczeństwa
Nieruchomości
Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok dla tysięcy właścicieli gruntów ze słupami
Konsumenci
To koniec "ekogroszku". Prawnicy dla Ziemi: przełom w walce z ekościemą
Edukacja i wychowanie
Nie zdał egzaminu, wygrał w sądzie. Wykładowcy muszą przestrzegać zasad
Sądy i trybunały
Pomysł Szymona Hołowni nie uratuje wyborów prezydenckich
Edukacja i wychowanie
Uczelnia ojca Rydzyka przegrywa w sądzie. Poszło o "zaświadczenie od proboszcza"
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10