Jeszcze większe zabiegi związane są z państwowym długiem publicznym (PDP), czyli zadłużeniem państwa według metodologii polskiej. W tym ujęciu dług zwykle jest o 2 pkt proc. mniejszy niż ten wyliczany według reguł unijnych, PFR w ogóle nie zalicza się do sektora, a do tego rząd – w kolejnych nowelizacjach tzw. ustaw antykryzysowych – przerzucił większość kosztów finansowania pomocy dla firm na barki BGK, który też nie jest elementem sektora finansów (chodzi o zmianę statusu Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 z funduszu celowego na fundusz BGK).
Zdaniem ekonomistów takie kreatywne podejście ma na celu sztuczne obniżenie długu, tak by nie przekroczył on polskich reguł fiskalnych – i progu ostrożnościowego wynoszącego 55 proc. PKB – oraz limitu zapisanego w konstytucji: 60 proc. PKB (po jego przekroczeniu następny budżet musi być zrównoważony). Z wyliczeń ekonomistów wynika, że gdyby do PDP zaliczyć wprost wszystkie koszty walki z pandemią, to zapewne już w tym roku przekroczylibyśmy I próg ostrożnościowy, a w przyszłym roku – także ten limit konstytucyjny.
Nie ujdzie płazem
Czy takie działania są akceptowalne dla rynków finansowych i agencji ratingowych? Według ekonomistów w końcu może się to odbić na naszej wiarygodności.
– Moim zdaniem nawet szybciej, niż się spodziewamy – uważa Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP. – Wypychanie długu to nie antykryzysowe działanie, tylko znoszenie reguł fiskalnych w aksamitnych rękawiczkach. I nie sądzę, by uszło nam to płazem, rynki i agencje ratingowe to w końcu zauważą – uważa Dudek.
Dudek podkreśla, że rozbieżność między obiema definicjami długu może wynieść nawet do 12 pkt proc. PKB. – To poważne naruszenie reguł. Jeśli rząd chce prowadzić akceptowalną politykę, powinien sięgnąć po istniejącą klauzulę wyjścia, czyli ogłoszenie jednego z trzech stanów nadzwyczajnych, co pozwoliłoby na czasowe zawieszenie norm zgodnie z zasadami – podkreśla Dudek.
– Polskie limity dla długu stanowiły dotychczas istotną kotwicę, która dyscyplinowała polityków. Zrozumiałe jest, że w obecnych nadzwyczajnych warunkach trzeba zrobić wszystko, by gospodarka mogła wyjść z recesji jak najmniej poturbowana – zauważa Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. – Trudno mieć pretensję, że dług rośnie w tym trudnym okresie. Ale rząd powinien mówić o tym jasno i wyraźnie, i jak najszybciej pokazać ścieżkę obniżania zadłużenia w relacji do PKB w kolejnych latach oraz plan dla gospodarki, jak chcemy spłacać ten dług – podkreśla Benecki.