Za plastikowe opakowania niepoddane recyklingowi przyjdzie nam zapłacić od stycznia, nawet jeśli przepisy wejdą w życie później – dowiedziała się „Rzeczpospolita" w Komisji Europejskiej.
Opłaty sięgające 80 eurocentów za każdy kilogram plastiku zaczną bowiem obowiązywać po tym, jak kraje zakończą proces ratyfikacji, ale będą naliczane retrospektywnie od stycznia 2021 r.
Czy taka będzie stawka dla Polski? Raczej nie. Jak dowiedzieliśmy się w Ministerstwie Finansów, podczas negocjacji krajom o PKB poniżej średniej UE udało się wywalczyć specjalną obniżkę wpłat, na czym Polska oszczędzi nawet 117 mln euro rocznie, jednak jaką będziemy płacić stawkę – Ministerstwo nie podało.
To nie biznes czy konsumenci będą płacili tę składkę, a właśnie – rząd. Nowa decyzja UE nie nakłada bezpośrednio żadnych obowiązków na konsumentów lub producentów plastiku. Ministerstwo Finansów będzie ją opłacało z budżetu, tak jak pozostałe elementy składki członkowskiej – informuje resort finansów. Dane statyczne do obliczania wymiaru „opłaty" dostarczy nowe Ministerstwo Środowiska i Klimatu.
KE upiera się, by opłat nie nazywać „podatkiem od plastiku", a „zasobami własnymi" opartymi na niepoddawanych recyklingowi odpadach opakowaniowych z tworzyw sztucznych. A że to od sprawności państwa w organizacji recyklingu będzie zależała wielkość obciążenia finansowego, można przewidywać spore wydatki z polskiego budżetu. Przypomnijmy, że rząd nadal pracuje nad projektem ustawy o rozszerzonej odpowiedzialności producenta, która zrewolucjonizuje, bo musi, polską gospodarkę odpadami, ale mamy na to czas do stycznia 2023 r. Opłata ma podobny cel – zmobilizować kraje do poprawy swojego recyklingu. W międzyczasie Bruksela oczekuje jednak, że nowe rozwiązanie przyniesie nawet 6 mld euro rocznie.