– Mam gotowy wzór. Pytanie, czy rząd i nowy minister finansów zechce dalej procedować. Jeśli tak, to nowy podatek nie może mieć kwoty wolnej i musi być równy dla wszystkich – mówił w Radiu Wnet Wiesław Janczyk.
Zaskoczenie
Zapowiedź wiceministra to kompletne odwrócenie wcześniejszych założeń polityki gospodarczej rządu. Inaugurując prace nad podatkiem obrotowym od sprzedaży detalicznej, premier Beata Szydło mówiła, że obciążając duże sieci, wyrówna on szanse mniejszych – zazwyczaj rodzinnych – polskich firm.
Dotychczasowy kształt ustawy za dyskryminacyjny uznała Komisja Europejska, która ledwie po kilku dniach obowiązywania podatku zażądała jego zawieszenia. Ministerstwo Finansów, jeszcze pod wodzą Pawła Szałamachy, dostosowało się do tej decyzji. I zapowiedziało przygotowanie nowej wersji ustawy, aby podatek w nowym kształcie obowiązywał od 1 stycznia 2017 r. Teraz okazuje się, że wcale nie jest to przesądzone.
Branża handlowa jest zaskoczona zgłoszoną przez wiceministra Janczyka propozycją liniowej skali. – Odejście od skali progresywnej i kwoty wolnej oznacza rezygnację z celu, jakim było wyrównywanie szans w branży handlowej, o którym rząd mówił wielokrotnie – mówi Maciej Ptaszyński, dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu. – Podatek w wersji liniowej znacznie mocniej uderzy w małe firmy niż w duże sieci. Będzie pełnił tylko funkcję fiskalną i w tym scenariuszu lepiej zupełnie z niego zrezygnować.
Trudno też zauważyć entuzjazm wśród dużych sieci, które uniknęły uderzającej głównie w nie skali progresywnej. – Jesteśmy przeciwni opodatkowywaniu handlu, zaś określanie tego jako wyrównywanie szans konkurencyjnych budzi nasz zdecydowany sprzeciw – mówi Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.