Czy awaria CrowdStrike to tylko przedsmak nowego zagrożenia?

Stabilność globalnego systemu informatycznego zależy od kilku gigantów IT oraz ich podwykonawców. A oni nie są nieomylni.

Publikacja: 29.07.2024 04:30

Czy awaria CrowdStrike to tylko przedsmak nowego zagrożenia?

Foto: Bloomberg

Żadna firma na świecie nie chciałaby doświadczyć tego, co CrowdStrike, specjalizująca się w cyberbezpieczeństwie spółka, która doprowadziła do niedawnej globalnej awarii informatycznej. To wypuszczona przez nią aktualizacja narzędzia Falcon (służącego do zabezpieczenia przed atakami hakerskimi i złośliwymi programami w chmurze) doprowadziła do tego, że systemy komputerowe oparte na chmurze Microsoftu zaczęły nagle wariować. Na tysiącach ekranów pojawił się niebieski „ekran śmierci”.

W wyniku tego sparaliżowana została praca wielu lotnisk, odwołano tysiące lotów, których pasażerowie klęli na Microsoft i CrowdStrike. Zakłócenia objęły wiele branż w różnych krajach: koleje, supermarkety, stacje telewizyjne, a nawet giełdę londyńską. Nic dziwnego więc, że akcje CrowdStrike straciły w ciągu dwóch sesji blisko 25 proc. wartości. Ta awaria pokazała, jak świat jest wrażliwy na cybersabotaż i jak mocno jest uzależniony od produktów informatycznych wąskiej grupy graczy rynkowych.

W czerwcu 2024 r. najpopularniejszym systemem operacyjnym na świecie był Android stworzony przez Google’a. Jego udział w rynku wynosił 44,77 proc. Drugie miejsce, z 27 proc. udziału, zajął system Windows koncernu Microsoft. Trzecią pozycję zajął natomiast iOS firmy Apple, z 17,7-proc. udziałem w rynku. O ile zdobywcy pierwszego i trzeciego miejsca dominują na urządzeniach mobilnych, o tyle różne wersje Windowsa bardzo często instalowane są na komputerach stacjonarnych i laptopach. System OS X, stworzony przez Apple’a, miał udział w rynku wynoszący 5,55 proc. Aż 94,4 proc. mają więc trzy wielkie koncerny z Doliny Krzemowej. Linux, czyli system operacyjny będący przykładem oprogramowania otwartego, ma natomiast tylko 1,51 proc. udziału w rynku.

Tak duża standaryzacja systemów operacyjnych daje wiele konkretnych korzyści. Dla wielu ludzi jest po prostu bardzo wygodna. Ma ona też jednak swoje minusy. Przede wszystkim oznacza ona, że garstka wielkich koncernów ma dużą kontrolę nad naszymi narzędziami pracy i rozrywki. Każdy, kto ma komputer z systemem Windows, dostrzega, że co jakiś czas „upomina się” on o dokonanie aktualizacji systemu. Co to za aktualizacje? Informacje o tym są zwykle skąpe i nie mówią nic użytkownikowi. Tymczasem w różnych wersjach Linuxa użytkownicy mogą sami decydować, jakie aktualizacje chcą zainstalować.

O tym, że zbytnie uzależnienie systemów informatycznych od jednego producenta jest niebezpieczne, mówił choćby Drew Bagley, wiceprezes firmy... CrowdStrike. – Zasoby informatyczne mogą obejmować tylko jednego providera systemu operacyjnego, chmury, narzędzi związanych z produktywnością, e-maila, chatu, narzędzi do współpracy i wideokonferencji, przeglądarki, narzędzi do uwierzytelniania, generatywnej sztucznej inteligencji oraz coraz częściej narzędzi do zapewniania cyberbezpieczeństwa. To tak, jakby ci sami ludzie odpowiadali za materiały budowlane, łańcuch produkcji oraz byli jeszcze inspektorami do spraw bezpieczeństwa – stwierdził Bagley na konferencji w czerwcu 2024 r.

Ponadto coraz mocniej jesteśmy zależni od usług zapewnianych w chmurze internetowej. Ten rynek jest obecnie zdominowany przez trzech wielkich graczy: Amazon, Microsoft i Alphabet.

– Myślę, że mamy dopiero przedsmak potencjalnych skutków prawdziwego uzależnienia sektora finansowego i różnych innych sektorów gospodarki od grupki spółek „chmurowych” oraz ich kluczowych systemów – powiedział Rohit Chopra, dyrektor amerykańskiego Biura Ochrony Finansowej Klientów.

Regulatorzy zbyt późno jednak dostrzegli to zagrożenie. Gdy w czerwcu 2023 r. amerykańska Federalna Komisja Handlu (FTC) poprosiła uczestników rynku o ich opinie dotyczące sytuacji w branży usług w chmurze, Microsoft i Amazon przysłały jej odpowiedzi, z których wynikało, że konkurencja kwitnie na tym rynku.

Alphabet miał jednak w tej kwestii odmienne zdanie. Przesłał regulatorowi raport, w którym oskarżał Microsoft o ograniczanie konkurencji. System licencjonowania stosowany przez Microsoft miał mocno utrudniać przenoszenie się klientów do innych dostawców usług w chmurze. Takie „zabetonowanie” rynku sprawia oczywiście, że globalna infrastruktura informatyczna jest bardziej wrażliwa na różnego rodzaju wstrząsy.

Żadna firma na świecie nie chciałaby doświadczyć tego, co CrowdStrike, specjalizująca się w cyberbezpieczeństwie spółka, która doprowadziła do niedawnej globalnej awarii informatycznej. To wypuszczona przez nią aktualizacja narzędzia Falcon (służącego do zabezpieczenia przed atakami hakerskimi i złośliwymi programami w chmurze) doprowadziła do tego, że systemy komputerowe oparte na chmurze Microsoftu zaczęły nagle wariować. Na tysiącach ekranów pojawił się niebieski „ekran śmierci”.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Pekin zakazał swoim koncernom motoryzacyjnym budowy fabryk w Rosji
Biznes
Infrastruktura KGHM jest zabezpieczona. Wiceprezes: wszystkie zakłady pracują bez zakłóceń
Biznes
MON podpisuje offset za miliard złotych. Chodzi o śmigłowce Apache
Biznes
Lada chwila rząd podpisze megakontrakt o wartości 40 miliardów złotych
Biznes
Polska zbrojeniówka rośnie jak na drożdżach. Zaniżona pozycja PGZ w rankingu