Miliony haseł i loginów polskich użytkowników Facebooka, serwisów z domeną gov.pl czy popularnych sklepów internetowych (np. Allegro) i banków (m.in. ING), które w ubiegłym tygodniu trafiły do sieci, uzmysłowiły wielu z nas skalę cyberzagrożeń i pokazały, że nikt nie może w internecie czuć się bezpieczny.
Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, wskazują, że dane te pozyskano za pomocą specjalnego złośliwego oprogramowania wykradającego hasła – tzw. InfoStealera. To paradoksalnie bardzo rzadka „broń” w rękach hakerów. Z najnowszych danych izraelskiej firmy Check Point, udostępnionych „Rzeczpospolitej”, wynika, że InfoStealer wykrywany jest w ledwie nieco ponad 3 proc. firmowych sieci w Polsce. A to mniej niż średnia światowa (6 proc.). Jak widać, choć prób takich ataków jest relatywnie mało, bywają one bardzo skuteczne.
Rząd rozbuduje serwis Bezpieczne Dane
Skąd jednak wyciekły dane użytkowników serwisów z domeną gov.pl? Jak się okazuje, nie pochodzą one z systemów państwowych, co mogłoby sugerować, że e-administracja nie gwarantuje odpowiedniego poziomu cyfrowych zabezpieczeń. – Dane z domeny gov.pl, które pojawiły się na opublikowanej liście dotyczącej wycieku, były pozyskiwane przez przestępców bezpośrednio z komputerów zaatakowanych osób, prawdopodobnie przy użyciu złośliwego oprogramowania zainstalowanego na stacji użytkownika – tłumaczą nam w biurze komunikacji w Ministerstwie Cyfryzacji (MC).
Wojciech Głażewski, dyrektor Check Point w Polsce, uważa, że jest mało prawdopodobne, aby jednego dnia wyciekły dane tylu osób. – To raczej efekt przejęcia informacji z urządzeń za sprawą złośliwego oprogramowania. Celem mogła być na przykład firma lub organizacja, która obsługiwała te instytucje (banki, Faceboka itd. – red.) i przechowywała dane klientów tych instytucji. Dane te wyglądają jak połączenie wielu mniejszych zbiorów pozyskanych przez złośliwe oprogramowanie – analizuje Głażewski.
Nie wiadomo na razie, z kiedy pochodzą te pakiety informacji, które trafiły do sieci, ale pewne jest, że wśród ofiar są polscy internauci (opublikowane w tzw. darknecie pliki zawierają miliony wrażliwych danych). Resort cyfryzacji, w odpowiedzi na potężny wyciek stworzył serwis Bezpieczne Dane – specjalną platformę, na której internauci mogą zweryfikować, czy padli ofiarą e-kradzieży.